15.07.2021
Proskauer Echo – wywiad cz.2
Rozmawiam z Członkami bardzo popularnego i lubianego Zespołu, który od bardzo dawna obecny jest na naszej scenie i ma na koncie liczne hity, a Jego piosenki również obecnie odnoszą spore sukcesy na listach przebojów. Mowa o Zespole Proskauer Echo.
Tym razem Klaudia i Henryk opowiedzieli Śląskim Przebojom o swojej pracy, początkach Zespołu, początkach swej muzycznej drogi, jak też o swoim hobby i ulubionej muzyce.
Tym razem Klaudia i Henryk opowiedzieli Śląskim Przebojom o swojej pracy, początkach Zespołu, początkach swej muzycznej drogi, jak też o swoim hobby i ulubionej muzyce.
Proskauer Echo
- Na co dzień poza zajmowaniem się muzyką macie też inne zajęcia. Czy możecie zdradzić czym się zajmujecie?
H.: Oboje pracujemy zawodowo. Śpiew i Proskauer Echo to nasze hobby. Klaudia jest nauczycielką w Szkole Podstawowej i wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej w Prószkowie, a ja od prawie 23 lat (czyli od początku) starostą opolskim. Fakt, że rozwijamy swoje pasje sprawia, że mamy odskocznię od problemów dnia codziennego, głowa może odpocząć.
- Zespół Proskauer Echo to Zespół z długą historią – sięgającą chyba pierwszej połowy lat 90-tych. Jak wszystko się zaczęło?
K., H.: Pierwszy raz oficjalnie pojawiliśmy się na scenie w sierpniu 1993 r. Pomysł zrodził się przypadkowo. Ówczesny proboszcz prószkowskiej parafii zapytał nas, czy nie mielibyśmy ochoty zaśpiewać coś po niemiecku na nabożeństwie różańcowym – i tak się zaczęło. Zaczynaliśmy w piątkę. Początkowo śpiewaliśmy tylko w języku niemieckim. Przypadek sprawił, że zaczęliśmy śpiewać gwarą śląską. Kiedy nagrywaliśmy pierwszą kasetę magnetofonową straciłem głos – nie potrafiłem zaśpiewać nic wysokim głosem (straszna chrypka) i tak powstała śląska wersja Herzilein czyli Nudelkula. Potem pojawił się „hit” Hej łostowcie num Opolskie istny protest song w obronie województwa opolskiego. Z biegiem lat kurczyliśmy się liczebnie z kwintetu, w kwartet, potem trio by zostać duetem. Teksty od początku były głównie autorstwa Klaudii, nad repertuarem, jego doborem czuwał Henryk.
- Obecnie śpiewacie jako Duet – jak czujecie się w tej roli?
K., H.: Świetnie, zarówno w życiu prywatnym, jak i na scenie.
- Było już o historii Zespołu, a jak się zaczęła Wasza przygoda z muzyką? Chyba już w czasach szkolnych?
K., H.: Przygoda z muzyką? Od najmłodszych lat, już w przedszkolu lubiliśmy stać na scenie, odgrywać role w teatrzykach. W czasach szkolnych nie brakowało nas podczas różnych akademii, apeli i innych imprez. Śpiewało się trochę w scholi, trochę w zespole kościelnym, no i takie były początki.
- Jesteście Małżeństwem, ale też Duetem na Scenie – to ułatwienie czy utrudnienie?
K., H.: To ułatwienie, bo rozumiemy się bez słów. Utrudnieniem są odmienne charaktery, które się ścierają na każdym kroku. Ale na scenie jesteśmy jednością, bo to nasz żywioł.
- Jaki jest Wasz ulubiony utwór z Waszego repertuaru?
H.: Trudno wybrać ten jeden ulubiony, bo w każdym odnajdujemy cząstkę siebie. Dla Klaudii to Afryki Czar, piosenka jest podziękowaniem dla misjonarzy z Togo za nasze „rekolekcje życia”. Dla mnie – Francesco.
- Jakiej muzyki lubicie słuchać na co dzień?
K., H.: Gusta mamy różne: od muzyki lekkiej, rozrywkowej do klasycznej, tak pokrótce.
- Co lubicie robić w wolnym czasie? Jakie jest Wasze hobby?
K., H.: Leniuchowanie z książką, wygrzewanie się w słońcu, zażywanie morskich kąpieli, relaks w naszym ogródku, pasjonuje nas historia lokalna… i tak można by było dalej wymieniać.
- Czy macie jakieś zwierzaki? Jeśli tak, to jakie?
K., H.: Psiaki i kociaki są kochane. Towarzyszą nam każdego dnia, nie nasze, ale sąsiadów: z jednej strony Marley, a z drugiej - Luna i Dubel.
- Dziękuję za udzielenie wywiadu
K., H.: Również dziękujemy.