17.08.2018
Piotr Herdzina - wywiad cz.2
Rozmawiam dziś z jednym z najpopularniejszych Artystów Śląskiej Estrady, który choć na naszej scenie obecny stosunkowo krótko, ma na koncie liczne przeboje, świetną płytę oraz rewelacyjne, bardzo życiowe teksty. Po prostu Piotr Herdzina.
Tym razem Piotr opowiedział Śląskim Przebojom o swoich planach związanych z teledyskami, współpracy z innymi Muzykami oraz o Duetach.
Tym razem Piotr opowiedział Śląskim Przebojom o swoich planach związanych z teledyskami, współpracy z innymi Muzykami oraz o Duetach.
- Kilka miesięcy temu pojawił się Twój nowy teledysk – czyli Na jeden dzień, kilka miesięcy wcześniej Dyskoteka Karakum. Czy w tym roku są szanse na kolejne premiery?
Mam założenie, żeby stworzyć kolejny teledysk. Ostatnio rzeczywiście ukazał się teledysk do piosenki Na jeden dzień. Nie chodzi mi o klimaty, w świetle których wynika, że jestem na Hawajach, pływam jachtem itp. według mnie nie o to chodzi – nastały takie czasy, że na Hawajach może być każdy, nie jest to żaden przywilej. Jeśli ktoś ma trochę pieniędzy, to może taką wycieczkę sobie wykupić. Nie chcę też pokazywać siebie w takim świetle, by być odebrany jako ktoś, kim naprawdę nie jestem. Nie jestem milionerem, który pływa na jachcie, nie jest to mój jacht, itd. Rzecz w tym, by ukazać rzeczywistość naszych problemów, tego co mamy tutaj w Polsce, grać dla naszych ludzi, pokazywać nasz świat. Mam założenie, by stworzyć teledysk z takimi prostymi, fajnymi ludźmi, którzy wzbudzą zainteresowanie. Teledysk pokazywać będzie marzenia ludzi, będą śpiewać o tym, ale nie będzie to pokazywane obrazowo.
- Podobnie jak teksty piosenek Twoje teledyski są bardzo życiowe. Każdy z nich zawiera jakąś historię – jak choćby najnowszy Na jeden dzień…
Tak. Zgadza się.
- W ubiegłym roku podczas koncertu w Rudzie Śląskiej wystąpiłeś w Duecie z Beatą Mańkowską. Czy są szanse na nagranie jakiejś wspólnej piosenki?
Może być takie założenie. Myślałem o tym, by nie tylko z Beatą Mańkowską, ale też innymi Wykonawcami Rynku Śląskiego i nie tylko tego Rynku. Właściwie podsunęłaś mi pomysł, że utwory mogłyby się znaleźć na płycie, która ma teraz powstać. Prawdopodobnie jeden utwór zaśpiewam z Mateuszem Szymczykiem, a raczej Zespołem Bez Nazwy, który mi towarzyszy na koncertach. Inicjatywa pochodzi od Mateusza, który też chce wydać płytę. Chciałby mieć na niej też duety z innymi Wykonawcami Rynku Śląskiego. Na pewno taki utwór powstanie. Może jednak uda mi się w najbliższym czasie – może nawet do lata – przygotować jakiś numer z jeszcze innym Wykonawcą.
- Podczas koncertów chętnie pojawiasz się w towarzystwie Zespołu w dosyć licznym składzie… To Zespół Bez Nazwy, ale też inni Muzycy…
Tak. Mam jeszcze Marka Kopeckiego z Zespołu Universe, bardzo dobrego Perkusistę, Dziewczynę do chórków, która pracuje w teatrze w Sosnowcu, jak też jest wokalistką. Jestem zwolennikiem grania na żywo – tzw. 100% live, bez żadnych podkładów. Chyba, że występuję sam, wtedy jest podkład, ale śpiewam zawsze na żywo. Każdy mój koncert jest na żywo, nie ma żadnych playbacków. Chodzi o to, aby Ludzie, którzy kupują bilety wiedzieli za co płacą. Wszystko powinno być w oryginale. Ja też staram się być oryginalny, być sobą, nigdy nie pokazywać innego człowieka, ale właśnie Piotra Herdzinę, tego normalnego, zwyczajnego.
- Koncerty są bardzo fajne. Doceniam to, że wszystko jest na żywo.
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu.