19.04.2017
Mirosław Jędrowski - wywiad cz.2
Rozmawiam dziś z jednym z najdłużej obecnych na Śląskim Rynku Muzycznym Artystów – Wokalistą, Autorem tekstów piosenek oraz kompozytorem, tworzącym zarówno dla siebie, jak też dla innych Artystów, czyli z Mirosławem Jędrowskim.
Tym razem Mirek opowiedział Śląskim Przebojom o swojej twórczości, spojrzeniu na Śląski Rynek Muzyczny z perspektywy czasu oraz roli tradycji w swoim życiu.
Tym razem Mirek opowiedział Śląskim Przebojom o swojej twórczości, spojrzeniu na Śląski Rynek Muzyczny z perspektywy czasu oraz roli tradycji w swoim życiu.
- Występuje Pan podczas licznych koncertów oraz biesiad, ma Pan świetny kontakt z Publicznością. Preferuje Pan raczej klasyczne koncerty czy formę biesiad, jak babskie combry?
Jestem człowiekiem, który bawi ludzi. Śpiewam w różnych stylach. Zaśpiewam i operetkę, zaśpiewam i rocka, i folk. I tak jest na moich imprezach. Ludzie generalnie wolą mnie na imprezach, na których mogą się bawić. Wtedy dzwonią po mnie. I za to dziękuję właśnie wszystkim.
- Pana piosenki utrzymane są w bardzo różnorodnym stylu – od bardzo humorystycznych i dowcipnych, aż po bardzo poważne i wręcz filozoficzne (jak choćby piękny utwór Jak zdobyć żonę). W jakich klimatach muzycznych czuje się Pan lepiej?
Każdy Artysta ma coś do przekazania… Nawet jeśli trafi choć do jednego człowieka czy do dwóch – to bardzo miłe, gdy ktoś podchodzi i mówi, że coś dla siebie znalazł w danej piosence. To jest fajne. To jakby podziękowanie. Próbuję przekazać poprzez piosenki pewne rzeczy w życiu. Jestem człowiekiem, który ma bardzo duży szacunek dla kobiet. Dlatego też kobieta jest hołubiona w moich piosenkach. Zwracam dużą uwagę na szacunek dla niej, na to, by ją doceniać, by relacje ludzkie między kobietą i mężczyzną były unaocznione w tych piosenkach. Na przykład jak można zaskoczyć kobietę, co można zrobić dla niej, by miała na twarzy uśmiech.
- Jak spogląda Pan na śląski rynek muzyczny z perspektywy czasu? Sam jest Pan na nim obecny bardzo długo.
Z perspektywy czasu… Dużo się zmieniło. Gdy byliśmy na początku drogi nie było takich możliwości medialnych, które są w tej chwili. Najgorsze jest to, że my – jako wykonawcy – bardzo długo walczyliśmy, żeby wypłynąć, a Śląski Rynek był trzonem nie tylko Śląska, ale też Polski. Niestety odśrodkowo to wszystko jest strasznie niszczone. To może temat na inny dzień… Po prostu nie wszyscy rozumieją, jak to wszystko powinno wyglądać. Stąd też zaniżany jest poziom Śląskiej Muzyki. Jest to bardzo przykre – przykre dla nas, jako Artystów, gdyż jesteśmy na Rynku bardzo długo. Przykre, bo Centralna Polska nas nie docenia. Ta muzyka jest traktowana po macoszemu, ale niestety tylko ze względu na to, że Artyści sami to sobie robią.
- Również mam takie wrażenie
- Czasami śpiewa Pan w gwarze, operuje też nią pojawiając się w mediach. A jak jest w życiu codziennym? Chętnie posługuje się Pan śląską gwarą?
Godom. Tak jak trzeba. Czasami godom po polsku, czasami po śląsku. Umiem i tak i tak. Zakamuflować się umiem, gdy trzeba. [śmiech] Ponoć i tak jesteśmy skazani na to, że jesteśmy zakamuflowaną opcją niemiecką… [śmiech]
- Jaką rolę odgrywają w Państwa życiu tradycje?
Generalnie zostałem wykonany na tradycjach. Nie wszystkie jednak pielęgnuję – jedne mi się podobają, inne nie. Staram się coś dodać od siebie, o ile jest taka możliwość. Wszystko zależy od tego, czy ma się popleczników.
Wkrótce 3 część wywiadu
Wkrótce 3 część wywiadu