30.08.2018
Mariusz Kalaga - wywiad cz.3
Rozmawiam dziś z jednym z najpopularniejszych Artystów na Naszej Scenie Muzycznej, Cieszącym się również ogromną popularnością na Scenie Country, prowadzącym swój autorski program na Antenie Radia Silesia – czyli z Mariuszem Kalagą.
Tym razem Mariusz Kalaga opowiedział Śląskim Przebojom o tym, dlaczego od kilku lat poświęcił się wyłącznie muzyce, o swoich teledyskach, piosenkach w duetach, samodzielnym wydawaniu płyt… i o wielu innych sprawach.
Tym razem Mariusz Kalaga opowiedział Śląskim Przebojom o tym, dlaczego od kilku lat poświęcił się wyłącznie muzyce, o swoich teledyskach, piosenkach w duetach, samodzielnym wydawaniu płyt… i o wielu innych sprawach.
- Właśnie – od kilku lat poświęcił się Pan wyłącznie muzyce. To chyba w obecnej sytuacji na rynku nie była łatwa decyzja?
Życie napisało taki scenariusz 5 lat temu. Właściwie nie miałem innego wyboru, ani innych argumentów, ani innych propozycji. Zostałem jakby – mówiąc delikatnie – „w nagrodę” usunięty z etatu. Jak to mówią „na władzę nie poradzę” (cha, cha, cha...) Musiałem podjąć rękawicę. Niektórzy zapytają, dlaczego dopiero teraz, a nie wcześniej. Widocznie tak życie napisało mi scenariusz. Nie żałuję tego – mógłbym nawet podziękować tym osobom, które pomogły mi się zwolnić, za to, że tak się stało.
- Ma Pan na koncie liczne teledyski utrzymane w różnym stylu. Czy ma Pan wpływ na ich kształt?
Czasami tak. Tylko tak, jak powiedziałem wcześniej – niech każdy robi to, na czym najlepiej się zna. Daję wolną rękę realizatorom teledysków. Ja do niektórych utworów mogę nie mieć odniesienia, czy pomysłu. Jak na razie współpracuję z dosyć dobrymi realizatorami obrazu, którymi są bardzo kreatywni młodzi ludzie, mający nieco inne spojrzenie niż ja. Okazuje się, że są skuteczni, gdyż teledyski trafiają do ludzi i mają dobre oceny.
- W ubiegłym roku ukazały się Pana nowe teledyski. Czy w tym roku też są szanse na jakieś premiery?
Szanse nie, (cha, cha,...) Teledyski ukażą się na pewno. [śmiech] Liczę przynajmniej na 2-3 videoklipy, które powstaną w tym roku. Jest dużo nowych piosenek. Nie potrafię się zatrzymać, cały czas mnie nosi, muzyka non – stop w duszy mi gra. A póki mi się chce i póki jest fantastyczna publiczność (a widzę, że jest – o coraz szerszym zasięgu) – realizuję to.
- Przez kilka lat występował Pan w „Gangu Marcela”, ponadto ma Pan na koncie kilka interesujących Duetów – m.in. z Bernadetą Kowalską, Krzysztofem Szpotem, Ryszardem Wolbachem, Goranem Karanem. Jak czuje się Pan w duetach?
Czuję się świetnie. To dla mnie pewne wyzwanie. Jeżeli Duet jest umiejętnie i zgrabnie dobrany wokalnie, temperamentowo i wizualnie, na pewno odniesie sukces. Tu jeszcze muszę dodać, że powstał kolejny duet – z Renato Monti z Rzymu.
- Rzeczywiście – w sylwestrowym programie.
Zaśpiewaliśmy piosenkę po włosku. Język włoski jest mi bliski, gdyż dużo śpiewam w tym języku. Często występuję we Włoszech – niebawem (w marcu) znów wystąpimy. To dla mnie fajne wyzwanie. Jeśli odpowiada mi osobowość duetu, to jestem bardzo chętny. Przymierzamy się do Duetu z Grzegorzem Poloczkiem, ale nie umiemy na razie znaleźć utworu, który wspólnie chcemy napisać. Niewątpliwie taki duet niebawem ukaże się.
- Z tego co wiem, jest Pan też wydawcą części swoich płyt…
Tak. Jestem wydawcą – dojrzałem do tej decyzji, dlatego by mieć pełną i ścisłą kontrolę oraz obraz, jak to funkcjonuje. Wygląda na to, że dobrze to współgra z moją twórczością, dlatego nie wykluczam kolejnych swoich wydawnictw.
- Poza tym daje to dużą niezależność.
Tak. A ja zawsze byłem niezależny.
- W toku swojej kariery może Pan liczyć na wsparcie Rodziny. Jak Pan już wspomniał, obecnie współpracuje Pan z Żoną, o ile pamiętam, występuje też z Panem Pańska Synowa…
Tak. Nasz „Artystyczny biznes” polega on na tym, że udało się naszą rodzinę scementować przez wspólne muzykowanie. I w ten sposób Żona zajmuje się stroną menagerską oraz kierowaniem pojazdów, bo przemierzamy niebywałe ilości kilometrów w ciągu sezonu i roku. Zajmuje się też stroną akustyczną – jest dobrym realizatorem dźwięku, gdyż na moją prośbę nauczyła się tego. To dla mnie duża pomoc. Mój najstarszy syn, jeżeli ma tylko wolne w swojej pracy zawodowej, występuje z nami grając na instrumentach klawiszowych. Moja synowa śpiewa w chórkach. Najmłodszy syn od czasu do czasu jeździ z nami i sprzedaje płyty po koncertach. Mamy też w zespole małżeństwo przyjaciół – gitarzystę i klarnecistę w jednej osobie. Jego żona, będąca flecistką na co dzień, śpiewa z moją synową w chórkach. Mamy też znakomitego, młodego perkusistę, który pochodzi z naszego miasta. Ponadto gościnnie występuje z nami świetny akordeonista – Robert Kier, który swoim kunsztem muzycznym ubarwia nasze koncerty. Mam to szczęście, że pracuję z ludźmi, którzy są wykształceni muzycznie, są po akademiach muzycznych – po wiolonczeli, klarnecie, flecie, akordeonie. To dla mnie wielka nobilitacja, ponieważ ja niestety skończyłem inny rodzaj studiów. Skupiam się jednak na śpiewaniu.
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu.
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu.