24.04.2018
Mariusz Kalaga - wywiad cz.2
Rozmawiam dziś z jednym z najpopularniejszych Artystów na Naszej Scenie Muzycznej, Cieszącym się również ogromną popularnością na Scenie Country, prowadzącym swój autorski program na Antenie Radia Silesia – czyli z Mariuszem Kalagą.
Tym razem Mariusz Kalaga opowiedział Śląskim Przebojom na temat swojej kariery muzycznej, występów zagranicznych, jak też o swoich studiach – i to na kierunkach (przynajmniej pozornie) niezwiązanych z muzyką.
Tym razem Mariusz Kalaga opowiedział Śląskim Przebojom na temat swojej kariery muzycznej, występów zagranicznych, jak też o swoich studiach – i to na kierunkach (przynajmniej pozornie) niezwiązanych z muzyką.
- Miał Pan okazję występować na scenach całej Polski, ale też Europy (we Włoszech, Francji, Niemczech, Hiszpanii, Austrii, Jugosławii) czy nawet USA. W wielu przypadkach były to prestiżowe festiwale. Które z koncertów szczególnie zapadły Panu w pamięć?
Właściwie z tych częstych wyjazdów w młodym okresie mojego życia są dwa miejsca, które odegrały w moim muzycznym życiu bardzo ważną rolę. Pierwszym z nich był wyjazd z Zespołem Pieśni i Tańca „Dąbrowiacy” do Włoch, gdzie miałem zaszczyt śpiewać na Placu Świętego Piotra przed naszym Świętym Janem Pawłem II i później mieć z Nim spotkanie. Śpiewałem Czarną Madonnę. To było wyjątkowe wydarzenie w moim życiu. Drugim wydarzeniem był udział w największym Festiwalu Country na Świecie – FAN FAIR
w Stanach Zjednoczonych w Nashville. Poza tym wystąpiłem jeszcze w Chicago,
w Memphis oraz w Nowym Jorku – to był 2000 rok, czyli dawno temu. To zaprocentowało
w kompozycjach. Ukazały się trzy płyty poświęcone muzyce country. Jedna z nich była płytą roku, zostałem też wtedy Wokalistą Roku Country w Polsce. To też wielki zaszczyt – zostałem dostrzeżony. Stąd też mój tegoroczny Jubileusz – 25 lat na scenie muzyki country w Polsce.
w Stanach Zjednoczonych w Nashville. Poza tym wystąpiłem jeszcze w Chicago,
w Memphis oraz w Nowym Jorku – to był 2000 rok, czyli dawno temu. To zaprocentowało
w kompozycjach. Ukazały się trzy płyty poświęcone muzyce country. Jedna z nich była płytą roku, zostałem też wtedy Wokalistą Roku Country w Polsce. To też wielki zaszczyt – zostałem dostrzeżony. Stąd też mój tegoroczny Jubileusz – 25 lat na scenie muzyki country w Polsce.
- Naprawdę piękne wspomnienia. Szczególnie występ przed Janem Pawłem II.
Tak, tego nie da się zapomnieć.
- Swoją przygodę z muzyką rozpoczął Pan już w dzieciństwie, od najmłodszych lat występował Pan w wielu prestiżowych Zespołach…
W dzieciństwie śpiewałem już w przedszkolu – pamiętam, że w stroju Zorro wystąpiłem na jakiejś akademii. Przejawiałem zainteresowanie muzyką ku uciesze moich rodziców, oni sami nie byli zbyt aktywni muzycznie, choć także byli muzykalni. Za to, mój dziadek Romek, grywał na kontrabasie i na perkusji. Nawet mam pamiątkową główkę z kontrabasu, którą bardzo pielęgnuję i jest na honorowym miejscu w moim domu. W zespołach… rzeczywiście. w latach młodości, w okresie szkolnym zakładałem Kabaret „Agrafka”, potem był zespół „Unisono”, „Buda Folk” , a potem moje ambicje sięgały coraz wyżej – był zespół „Johny Walker Band”, „Gang Marcela” oraz wspaniali artyści, moi przyjaciele z Gali Piosenki Biesiadnej Zbigniewa Górnego.
- Jednak zdecydował się Pan na studia na kierunku delikatnie mówiąc odległym od muzyki (fizyka, pedagogika, kultura…)… Przyznam, że to interesujące zestawienie.
Tak. Moja ścieżka edukacyjna jeśli chodzi o wykształcenie była pełna niespodzianek. Najpierw w młodości pociągało mnie budownictwo, ukończyłem więc technikum budowlane. Chciałem dalej kształcić się w tym kierunku, na budownictwie na Politechnice Śląskiej
w Gliwicach, ale niestety oblałem wtedy ostatni egzamin z... fizyki. W związku z tym, że naszemu rocznikowi groziło powołanie do wojska i otrzymałem już bilet do Marynarki Wojennej na 3 lata, tak mnie to zmobilizowało, że we wrześniu spróbowałem zdawać na kierunki, które były dodatkową szansą. Jednym z nich była fizyka, na którą się dostałem. Cieszę się, że ukończyłem fizykę. Proszę sobie wyobrazić, że podczas studiów okazało się, że muzyka, która wciąż była bliska mojemu sercu, ma wiele wspólnego z fizyką. To sprawiło, że pracę magisterską z fizyki pisałem z akustyki – z fal, częstotliwości, czyli tego co ma ogromne znaczenie w muzyce.
w Gliwicach, ale niestety oblałem wtedy ostatni egzamin z... fizyki. W związku z tym, że naszemu rocznikowi groziło powołanie do wojska i otrzymałem już bilet do Marynarki Wojennej na 3 lata, tak mnie to zmobilizowało, że we wrześniu spróbowałem zdawać na kierunki, które były dodatkową szansą. Jednym z nich była fizyka, na którą się dostałem. Cieszę się, że ukończyłem fizykę. Proszę sobie wyobrazić, że podczas studiów okazało się, że muzyka, która wciąż była bliska mojemu sercu, ma wiele wspólnego z fizyką. To sprawiło, że pracę magisterską z fizyki pisałem z akustyki – z fal, częstotliwości, czyli tego co ma ogromne znaczenie w muzyce.
- Oprócz tego studiował Pan jeszcze na innych kierunkach – w tym pedagogikę…
Ukończyłem fizykę pedagogiczną i przez 13 lat uczyłem fizyki w szkole. Natomiast po studiach ukończyłem jeszcze dwa kierunki podyplomowe: Menagera Kultury na Akademii Ekonomicznej. Następnie przez wiele lat pracowałem w Pałacu Kultury Zagłębia jako dyrektor, a później jako główny specjalista do spraw produkcji artystycznych. Później zrobiłem jeszcze zarządzanie w Wyższej Szkole Biznesu. W młodości byłem bardzo rozpędzony i to wszystko udawało mi się pogodzić. Jednak muzyka przez cały czas była obecna w moim życiu, jako dodatkowe zajęcie – jako odskocznia. Dziś okazało się, że to moje główne zajęcie jest tym jedynym. Obecnie z muzyki żyjemy, pracujemy razem z żoną, prowadzimy nasz Impresariat Artystyczny – MAX MARIO i pracujemy oboje na wspólny garnuszek.
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu