15.08.2017
Janina Libera - wywiad cz.3
Rozmawiam dziś z jedną z najpopularniejszych Śląskich Artystek – Wokalistką, Autorką tekstów, pomysłodawczynią teledysków, mającą na koncie liczne przeboje, czyli z Janiną Liberą.
Tym razem Janina Libera opowiedziała nam o swoich pasjach, o tym, jak lubi spędzać wolny czas oraz o swoim ogrodzie.
Tym razem Janina Libera opowiedziała nam o swoich pasjach, o tym, jak lubi spędzać wolny czas oraz o swoim ogrodzie.
- Kiedyś wspomniała Pani, że uwielbia Pani swój ogród. Ważną rolę odgrywał też w teledyskach. Czy nadal jest Pani pasją?
Ogród ma się dobrze. Ale niestety, że tak powiem – skurczyły się moje tereny. Ze względu na to, że mój Małżonek ma dużo czasu i zaczął być pasjonatem ogrodu. Mąż kupuje rośliny, które często ja nie do końca akceptuję, ma inny gust. Ustępuję mu więc miejsca, a On coraz więcej zawłaszcza w ogrodzie. Ja mam do dyspozycji moje dwie skałki, tam sadzę sobie naskalne rośliny i robię co chcę – co chcę, to wyrywam, co chcę wsadzam. Jest fajnie, gdyż mam mniej roboty, ale więcej przyjemności.
- Gdzie lubi Pani spędzać urlop, wyjeżdżać?
Ostatnio byłam – wspominając klimaty nadbałakańskie – na Bałkanach. Szczerze mówiąc wszędzie bym chciała być, ale żeby można było tam bardzo szybko się dostać, jechać na lotnisko, wsiąść w samolot i już być. To samo, gdy urlop się kończy. Gdy droga jest długa… Nie lubię jeździć. Gdy mam spędzić ileś godzin w samochodzie lub autokarze, to wolę siedzieć w domu i spędzać czas w ogrodzie.
- Co lubi Pani robić w wolnym czasie? Jakie jest Pani hobby?
W wolnym czasie? Mąż by za mnie odpowiedział, że lepiej, gdy wolnego czasu nie mam, bo wtedy zaczynam rozglądać się po mieszkaniu, co by zmienić, kupić, wyrzucić – ciągle bym coś przestawiała. Bardzo lubię chodzić na spacery z psem. Pasjami też lubię czytać. Czytam mnóstwo książek. Co jeszcze lubię? Uwielbiam małe dzieci – gdy tylko widzę przez okno, że do parku idzie mama lub babcia z dzieckiem, szybko się ubieram, wychodzę z psem, by choć trochę z tym dzieckiem pobyć i się pobawić.
- Z muzyką związana jest Pani przez całe życie. Skąd jednak pomysł, by spróbować swoich sił na śląskiej scenie muzycznej?
To nie był mój pomysł. Właściwie zostałam wypchnięta. Śpiewałam na mniejszych imprezach – spotkania towarzyskie i tak dalej. Zaczęli namawiać mnie – „spróbuj”. Miałam trochę obaw, ze względu na to, że osoby, które teraz wchodzą na rynek muzyczny są młode – mają po 18 lat, a ja byłam już w wieku zaawansowanym, bo już miałam 19 lat. [śmiech] No, chciałabym. To więc był czynnik stopujący. Ale pomyślałam – skoro nie spróbuję, to nie będę wiedzieć. Jedną piosenkę można zaśpiewać. No, może nagrać jedną płytę. To już moje znane – miała być jedna, i ciągle jedna, każda płyta jest ostatnia… Ciągle robi się dalej. Ale to jest jak narkotyk, jak palacze mają problem z papierosami czy każde inne uzależnienie. Można zrobić jakąś przerwę, ale tak całkiem bym nie chciała przestać. To jest zaraźliwe. Gdy się to zacznie robić, trudno przestać. Dopóki wchodzę na scenę i są jeszcze ludzie, którzy mnie chcą słuchać i zapraszają – niech ta bajka się dalej toczy.
- Jaka jest Pani ulubiona piosenka z Pani własnego repertuaru?
Może to, czym zaczynałam – czyli W moim ogrodzie. Od tego zaczęła się cała przygoda z Estradą Śląską. I do niej czuję szczególny sentyment. Duże znaczenie ma to, że 90% osób na widowni zna tę piosenkę i śpiewa ją wspólnie ze mną.
- To bardzo fajna piosenka.
- Jak w Pani przypadku powstają nowe piosenki – najpierw tworzy Pani tekst, a dopiero potem komponowana jest melodia, czy pisze Pani już do melodii?
Nie ma na to reguły. Czasami idę i „wskoczy mi” jakiś śpieszny tekst, później okazuje się, że to będzie fajny refren. Potem do tego dorabiam resztę. Czasami uda mi się wymyślić skoczną melodyjkę, gdy już jest, trzeba napisać do tego jakieś słowa. Ale tutaj nie ma reguły, że najpierw musi być to lub tamto.
- Dziękuję bardzo za udzielenie wywiadu.