Janina Libera - wywiad cz.2

Jestem zadowolona. Głównie ze względu na to, że większość słuchających jest zadowolonych. Mam dużo pozytywnych komentarzy. Słyszałam też dużo opinii, że właśnie tą płytą powinnam zaczynać to co robię. Dopiero potem powinna być reszta. Ale ja jestem przekorna, moje życie też trochę przekorne. Dlatego ja jestem starsza, a piosenki są coraz młodsze. [śmiech]

W tym oraz w poprzednich sezonach bardzo modne są klimaty bałkańskie. Sama też mam takie piosenki. Marzyłabym więc, żeby znaleźć taką scenerię, w której mogłabym nagrać na bazie jednej z tych piosenek teledysk.

Połowa sukcesu, to nawiązanie kontaktu z Publicznością. Jestem nieszczęśliwa, gdy przyjdzie mało znana mi widownia – której ja też jestem mało znana. Wtedy dopiero po kilku utworach łapią klimaty i nawiązujemy kontakt. Fajnie, gdy na Widowni są Ludzie, po których twarzach już wiem, że są moimi Fanami. Wtedy sama jestem na luzie. Przede wszystkim nauczyłam się być sobą – obojętnie, czy coś wychodzi mi lepiej czy gorzej. Dla przykładu, gdy boli mnie głowa, może być troszkę gorzej. Kiedy indziej rozpiera mnie energia, więc powybierałam same wesołe piosenki, a „Wy musicie śpiewać razem ze mną”, bo np. przydarzyło się coś miłego. Ludzie to łapią i wiedzą, że to jest naturalne i szczere.

Cu-do-wnie! Są to akurat osoby, które akurat zaczynały wchodzić na nasz Śląski Rynek. Tak jak Wiktor Trojanowski, który zaczynał od duetu ze mną. Ja go trochę „trzymałam za rączkę”. Przy pierwszym występie wręcz czułam jak ręka mu drży i omal pot nie spływa na podłogę. [śmiech] Jemu było lepiej na początek w duecie, a ja doszłam do wniosku, że jest ciekawiej, bo znów pojawia się coś innego. Tomek Miś też był bardzo nieśmiały. Do pierwszych teledysków bardzo ciężko było go zaprosić. A teraz, gdy się „rozhuśtał”, założył Zespół Jinks. [śmiech] Tak, że początki były jakie były. Nie chciałabym jednak na stałe się angażować, bo mam też inne pomysły. Nie chciałabym też kogoś blokować. Nie każdy robi swoje. Ale jeśli przyjdzie pomysł i takie zapotrzebowanie, to bardzo chętnie występuję w duecie.

Różnie może być. Słyszałam, że podobno Zespół Muzykanty ma jakieś plany. Tak, że zobaczymy…

Nie. Takich marzeń nawet nie mam. Nie daj Boże, jakby mi się spełniło marzenie, bym była na takiej wielkiej scenie. Potem by mi „sodówa” odwaliła. [śmiech] Zostawmy to tak jak jest.

Wkrótce dalszy ciąg wywiadu.