13.06.2017
Avista - wywiad cz.3
Rozmawiam dziś z popularnym i lubianym, obecnym od wielu lat na Śląskiej Scenie Muzycznej Zespołem Avista – czyli z Andrzejem i Januszem.
Andrzej i Janusz zdradzili nam nieco na temat, jak wygląda na co dzień ich współpraca, o swoim doświadczeniu muzycznym oraz o tym, jaki repertuar lubią wykonywać najbardziej.
Andrzej i Janusz zdradzili nam nieco na temat, jak wygląda na co dzień ich współpraca, o swoim doświadczeniu muzycznym oraz o tym, jaki repertuar lubią wykonywać najbardziej.
- Jako Zespół jesteście samowystarczalni – sami komponujecie, piszecie teksty, zajmujecie się aranżacjami, gracie na instrumentach.
J.: …sami nagrywamy w studiu… [śmiech]
- Na scenie tworzycie świetny duet. Jak natomiast wygląda Wasza Współpraca np. przy tworzeniu kolejnych piosenek? Czy zdarzają się jakieś poważniejsze różnice zdań?
J.: Albo Andrzej robi piosenkę, albo ja.
A.: Głównie Janusz. Jakieś moje rodzynki się trafiają. Gdy np. Janusz coś wymyśli, pokazuje mi jego szkic, ja się z nim zapoznaję…
J.: Oczywiście jakieś drobne różnice się zdarzają. Nie jesteśmy przecież kompozytorami, po prostu piszemy piosenki – kompozytorem, to był Beethowen, Chopin i im podobni
A.: Ani literatami… Zawsze jakieś drobne różnice czy korekty mogą zdarzyć się w samym tekście. Ale nie ma jakiejś radykalnej różnicy zdań.
J.: Co do tekstów – mam tutaj osoby, które zajmują się językiem polskim zawodowo. Staramy się więc zawsze, by teksty były jak najlepsze pod względem poprawności językowej. Nie ukrywam, że denerwują mnie różne błędy językowe w tekstach, pojawiające się nawet w tytułach. Staram się zawsze dawać do sprawdzenia swoje teksty osobom zajmujących się językiem polskim choć zawsze może jeszcze gdzieś coś przemknąć, ale mam nadzieję unikamy jakiś oczywistych błędów.
A.: Janusza też bolą teksty, w których wrzuca się wszystko – trochę po polsku, trochę po śląsku, jak akurat pasuje…
A.: Głównie Janusz. Jakieś moje rodzynki się trafiają. Gdy np. Janusz coś wymyśli, pokazuje mi jego szkic, ja się z nim zapoznaję…
J.: Oczywiście jakieś drobne różnice się zdarzają. Nie jesteśmy przecież kompozytorami, po prostu piszemy piosenki – kompozytorem, to był Beethowen, Chopin i im podobni
A.: Ani literatami… Zawsze jakieś drobne różnice czy korekty mogą zdarzyć się w samym tekście. Ale nie ma jakiejś radykalnej różnicy zdań.
J.: Co do tekstów – mam tutaj osoby, które zajmują się językiem polskim zawodowo. Staramy się więc zawsze, by teksty były jak najlepsze pod względem poprawności językowej. Nie ukrywam, że denerwują mnie różne błędy językowe w tekstach, pojawiające się nawet w tytułach. Staram się zawsze dawać do sprawdzenia swoje teksty osobom zajmujących się językiem polskim choć zawsze może jeszcze gdzieś coś przemknąć, ale mam nadzieję unikamy jakiś oczywistych błędów.
A.: Janusza też bolą teksty, w których wrzuca się wszystko – trochę po polsku, trochę po śląsku, jak akurat pasuje…
- Obaj macie bardzo bogate doświadczenie muzyczne. Gracie na instrumentach, należeliście czy należycie do chórów czy orkiestr…
A.: Gdzie my nie śpiewaliśmy, gdzie nie graliśmy… [śmiech]
J.: Tak. Nie graliśmy jeszcze w Opolu… [śmiech]
A.: Nie graliśmy jeszcze na Woodstock… [śmiech]
J.: I jeszcze w Sopocie nie graliśmy… [śmiech] Ale na molo kiedyś grałem. [śmiech]
A.: Żarty żartami, ale gdzieś tam grywamy na instrumentach dętych. Janusz na trąbce, ja na tenorze. Janusz powrócił do grania w orkiestrach, ja z racji pracy na zmiany nie mam takiej możliwości. Kiedyś graliśmy w orkiestrze kopalnianej – przy Kopalni Julian. Teraz w moim przypadku zostały tzw. orkiestry kościelne – gram przy różnych okolicznościach (święta, inne okoliczności). Jak to mawiają, każdy orze jak może. [śmiech]
J.: Tak. Nie graliśmy jeszcze w Opolu… [śmiech]
A.: Nie graliśmy jeszcze na Woodstock… [śmiech]
J.: I jeszcze w Sopocie nie graliśmy… [śmiech] Ale na molo kiedyś grałem. [śmiech]
A.: Żarty żartami, ale gdzieś tam grywamy na instrumentach dętych. Janusz na trąbce, ja na tenorze. Janusz powrócił do grania w orkiestrach, ja z racji pracy na zmiany nie mam takiej możliwości. Kiedyś graliśmy w orkiestrze kopalnianej – przy Kopalni Julian. Teraz w moim przypadku zostały tzw. orkiestry kościelne – gram przy różnych okolicznościach (święta, inne okoliczności). Jak to mawiają, każdy orze jak może. [śmiech]
- W swoim repertuarze macie zarówno piosenki autorskie, jak też sporo coverów. W którym repertuarze czujecie się lepiej?
J.: To są właściwie 2 różne rodzaje działalności. Pierwsza, to działalność użytkowa, w której gra się covery a druga to program autorski i to jest program koncertowy. Gdy gramy autorskie rzeczy, pojawiamy się w mediach, stajemy się bardziej rozpoznawalni, co przekłada się na drugą działalność. Nie ma natomiast rozgraniczenia w czym czujemy się lepiej.
Grając dłuższe imprezy nie sposób nie zagrać coverów więc dajemy sobie radę w raczej każdych okolicznościach.
A.: Jedno i drugie trzeba zagrać i zinterpretować poprawnie. I w jednym i drugim czujemy się jednak dobrze.
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu
Grając dłuższe imprezy nie sposób nie zagrać coverów więc dajemy sobie radę w raczej każdych okolicznościach.
A.: Jedno i drugie trzeba zagrać i zinterpretować poprawnie. I w jednym i drugim czujemy się jednak dobrze.
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu