28.09.2018
Agnieszka Strzelczyk - wywiad cz.2
Rozmawiam dziś z popularną Dziennikarką i Prezenterką Radiową oraz Telewizyjną, jak też Konferansjerką, znaną z Anteny Telewizji TVS, jak też z Radia Silesia, czyli z Agnieszką Strzelczyk.
Tym razem Agnieszka opowiedziała Śląskim Przebojom o tym, jak czuje się w roli Konferansjerki, o tym, czy lubi na antenie radiowej rozmawiać ze Słuchaczami oraz o tym… kim chciała zostać w dzieciństwie.
Tym razem Agnieszka opowiedziała Śląskim Przebojom o tym, jak czuje się w roli Konferansjerki, o tym, czy lubi na antenie radiowej rozmawiać ze Słuchaczami oraz o tym… kim chciała zostać w dzieciństwie.
- Czasami też prowadzisz imprezy i koncerty. Jak czujesz się w tej roli?
Dla mnie to zawsze mnóstwo radości. Nie jest jednak tak, że wychodzę na scenę i wszystko mi jedno. Zawsze przed wejściem na scenę jest lekki stresik. Myślę, że dotyczy to nie tylko mnie. Wielu Artystów, z którymi rozmawiam ma podobnie – mają adrenalinę przed wyjściem, ale gdy wyjdą na scenę wszystko już jest w porządku. Pamiętam moje pierwsze wyjście na scenę. To było straszne. [śmiech] Okropnie się denerwowałam, wszystko mi się trzęsło, nie potrafiłam utrzymać mikrofonu, ale wtedy z pomocą przyszedł mi nikt inny, jak Sebastian Mierzwa, który mi bardzo pomógł. [śmiech] I wtedy już wszystko poszło bardzo dobrze. Teraz już stres rzeczywiście jest tylko przed wejściem, a później już jest w porządku.
- Na scenie nic nie widać.
To jest najważniejsze.
- Praca w Radiu Silesia wymaga silnej interakcji ze Słuchaczami. To dla Ciebie ułatwienie czy utrudnienie?
Nie mam problemu ze słuchaczami. Lubię rozmawiać z ludźmi, którzy dzwonią. Generalnie lubię wszystkich ludzi – to jest tak, że ktoś dzwoni, cieszy się z tego, że mu się udało, opowiada jakieś ciekawe historie. Oczywiście pracując w radiu i telewizji spotykam się z osobami, które mówią, że jestem taka czy owaka, że mnie nie lubią, itp. To jest taki zawód i trzeba do tego przywyknąć. Jest mi oczywiście przykro, potem mój szanowny małżonek siedzi, głaszcze mnie po głowie i mówi, że nie mam się martwić, „bo to jest kropla w morzu”. Ale na szczęście pojawiają się w większości takie osoby, które mówią „fajnie Pani Agnieszko”, „jest Pani miła”, albo po prostu opowiadają ciekawe historie i cieszymy się z tego powodu razem. I to jest w mojej pracy najważniejsze – radość słuchaczy, czy telewidzów.
- Studiowałaś dziennikarstwo. A kim chciałaś zostać w dzieciństwie?
Studiowałam filologię polską na UŚ, z kierunkiem dyskurs publiczny. W dzieciństwie chciałam zostać piosenkarką, ale mi nie wyszło, bowiem okazało się bardzo szybko, że nie śpiewam najlepiej. [śmiech] Śpiewam znośnie, ale nie wybitnie. Stwierdziłam więc, że bez sensu. To tak z wczesnego dzieciństwa – kiedy jeszcze w przedszkolu brałam udział w różnych konkursach piosenki, choćby w Bytomiu w muszli koncertowej. Wtedy pamiętam, rozpłakałam się, bo wszyscy się śmiali. Dopiero mama wyjaśniła mi, że oni się cieszą, bo tak ładnie zaśpiewałam Poszła Karolinka do Gogolina. Ja myślałam, że było tak tragicznie – miałam wtedy sześć lat. Później, gdy już byłam w gimnazjum stwierdziłam, że jednak dziennikarstwo i tak się tego trzymałam – do studiów.
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu
Wkrótce dalszy ciąg wywiadu