29.01.2025
Nowości muzyczne i teledyskowe: Happy Jędrowski Show
Sięgamy do kolejnej nowości muzycznej i teledyskowej ostatnich tygodni. Tym razem najnowszego kawałka Grupy Happy Jędrowski Show.
Niedawno ukazał się najnowszy kawałek Zespołu Happy Jędrowski Show – utwór nosi tytuł Serce trza halać. Pod względem brzmieniowy to pogodna propozycja utrzymana w umiarkowanym tempie, w stylistyce z pogranicza brzmień szlagierowych i greckich. Utwór jest bogato i raczej tradycyjnie zaaranżowany. Melodia wpada w ucho – a pod względem brzmieniowym właściwie nieco przywodzi na myśl wakacje. Tekst opowiada właściwie o życiu – o tym, że drobne kłótnie i konflikty trzeba rekompensować serdecznością i miłością, która wszystko jest w stanie naprawić. Tekst wykonywany jest po śląsku.
Jeśli chodzi o sam teledysk do piosenki Serce trza halać, tradycyjnie jest bardzo rozbudowany – zdjęcia powstały w licznych lokacjach, a całość ma konstrukcję pudełkową. W pierwszej warstwie widzimy cały (no, prawie cały – dokładniej 6/7) Zespół Happy Jędrowski Show siedzący w kinie i oglądający seans złożony z 3 historii, w których wystąpili członkowie Zespołu, trzeba przyznać, że bardzo ubawieni tym, co widzą na ekranie. Jeśli chodzi o same historie, najpierw widzimy Magdę z Zespołu w nowocześnie urządzonym domu (najprawdopodobniej z Mężem – prowadzącą ekstremalnie ostrą kłótnię rodem z amerykańskich niemych komedii o… ciastko; w kilku kadrach pojawia się też Dziewczynka godząca parę bardzo odkrywczym rozwiązaniem…), druga scenka rozgrywa się w przydomowym ogrodzie, gdzie Państwo Jędrowscy są już o krok od rozwodu, gdy Mirek pracami ogrodowymi zakłóca Bożenie wypoczynek na leżaku – tu oczywiście też wszystko kończy się happy Endem. Trzecia scenka to już kłótnia w małżeństwie Kasi i Krzysia Szymura – którzy mają nieco inny światopogląd w kwestii oglądanego w telewizji programu (co ciekawe Kasia i Dziewczynki – najprawdopodobniej Córki Małżeństwa – okazują się zagorzałymi kibickami piłkarskimi; tu też wszystko kończy się happy endem.
O ile tekst jest pogodny, niemniej nie ma w nim akcentów kabaretowych, clip realizowany jest z uporem w konwencji komediowej. Tradycyjnie też zdjęcia musiały zająć dobre kilka dni, powstały w różnorodnych i odległych lokacjach, więc niewątpliwie całość wymagało ogromnego nakładu pracy – zarówno realizatora, jak też Zespołu. Oczywiście nie zabrakło odrobiny efektów specjalnych. Problem w tym, że po pierwsze – jak na niespełna 3,5 minutową piosenkę całość jest troszkę przeładowana (elementów jest tak wiele, że nie wychwytujemy ich nawet przy kilkukrotnym oglądaniu), a przede wszystkim irytuje przerysowanie całości w szczególności pod względem mimiki i gestykulacji bohaterów rodem z amerykańskich sitcomów i reklam leków lub detergentów, które uwielbia w swoich teledyskach wprowadzać realizator clipu.
Jeśli chodzi o sam teledysk do piosenki Serce trza halać, tradycyjnie jest bardzo rozbudowany – zdjęcia powstały w licznych lokacjach, a całość ma konstrukcję pudełkową. W pierwszej warstwie widzimy cały (no, prawie cały – dokładniej 6/7) Zespół Happy Jędrowski Show siedzący w kinie i oglądający seans złożony z 3 historii, w których wystąpili członkowie Zespołu, trzeba przyznać, że bardzo ubawieni tym, co widzą na ekranie. Jeśli chodzi o same historie, najpierw widzimy Magdę z Zespołu w nowocześnie urządzonym domu (najprawdopodobniej z Mężem – prowadzącą ekstremalnie ostrą kłótnię rodem z amerykańskich niemych komedii o… ciastko; w kilku kadrach pojawia się też Dziewczynka godząca parę bardzo odkrywczym rozwiązaniem…), druga scenka rozgrywa się w przydomowym ogrodzie, gdzie Państwo Jędrowscy są już o krok od rozwodu, gdy Mirek pracami ogrodowymi zakłóca Bożenie wypoczynek na leżaku – tu oczywiście też wszystko kończy się happy Endem. Trzecia scenka to już kłótnia w małżeństwie Kasi i Krzysia Szymura – którzy mają nieco inny światopogląd w kwestii oglądanego w telewizji programu (co ciekawe Kasia i Dziewczynki – najprawdopodobniej Córki Małżeństwa – okazują się zagorzałymi kibickami piłkarskimi; tu też wszystko kończy się happy endem.
O ile tekst jest pogodny, niemniej nie ma w nim akcentów kabaretowych, clip realizowany jest z uporem w konwencji komediowej. Tradycyjnie też zdjęcia musiały zająć dobre kilka dni, powstały w różnorodnych i odległych lokacjach, więc niewątpliwie całość wymagało ogromnego nakładu pracy – zarówno realizatora, jak też Zespołu. Oczywiście nie zabrakło odrobiny efektów specjalnych. Problem w tym, że po pierwsze – jak na niespełna 3,5 minutową piosenkę całość jest troszkę przeładowana (elementów jest tak wiele, że nie wychwytujemy ich nawet przy kilkukrotnym oglądaniu), a przede wszystkim irytuje przerysowanie całości w szczególności pod względem mimiki i gestykulacji bohaterów rodem z amerykańskich sitcomów i reklam leków lub detergentów, które uwielbia w swoich teledyskach wprowadzać realizator clipu.