10.05.2023
Nowości muzyczne i teledyskowe: Czezzy
Sięgamy do kolejnej propozycji, która ukazała się w minionych tygodniach. Tym razem kilka zdań o najnowszym kawałku i teledysku Czezziego.
Czezzy, choć jako Solista jest obecny na naszej Scenie relatywnie krótko, nie pozwala nudzić się swoim Fanom, regularnie serwując kolejne premiery. Tym razem Czezzy postawił na tematykę urodzinową – najnowszy utwór Czezziego nosi tytuł Żyj nam sto lat. To pogodna popowo-szlagierowa propozycja, rytmiczna i melodyjna, szybko wpadająca w ucho. Jak nietrudno się domyślić, tekst stanowi syntezę życzeń (w refrenie) oraz refleksji nad upływającym czasem, który niestety nieubłaganie umyka (w zwrotkach). Jest więc życiowo, pogodnie, a utwór niewątpliwie jest świetną propozycją jako ilustracja do życzeń.
Jeśli chodzi o teledysk – niewątpliwie jest bardzo urodzinowy, całość stanowi niejako imitację przeglądania albumu ze zdjęciami (tylko że z ruchomymi) – tło stanowi imitacja albumu, który kojarzy nam się zdecydowanie z dawnymi czasami, obrazy natomiast mieszczą się w ramkach polaroidów, ale to tak na marginesie. Całość obfituje we mnóstwo efektów specjalnych (poczynając od kilku niezależnych filmów jednocześnie, przez ukazywanie obrazu Czezziego przecierającego się przez karty albumu, dzielenie obrazu oraz oczywiście przyspieszenia, spowolnienia, obroty o 180 stopni…). Poza ujęciami z samym Czezzy resztę teledysku (zgodnie z modą ostatnich dwóch lat) tworzą setki ujęć z bazy – o tematyce okolicznościowej (jak świętuje się urodziny w USA). Niewątpliwie jest dynamicznie, optymistycznie, samo rozwiązanie jest pomysłowe, ale wszystko jest troszkę przeładowane – przez szybkie tempo, ogrom ujęć i efektów raczej opieramy się na ogólnym wrażeniu, nie mamy okazji raczej niczemu się przyjrzeć.
Jeśli chodzi o teledysk – niewątpliwie jest bardzo urodzinowy, całość stanowi niejako imitację przeglądania albumu ze zdjęciami (tylko że z ruchomymi) – tło stanowi imitacja albumu, który kojarzy nam się zdecydowanie z dawnymi czasami, obrazy natomiast mieszczą się w ramkach polaroidów, ale to tak na marginesie. Całość obfituje we mnóstwo efektów specjalnych (poczynając od kilku niezależnych filmów jednocześnie, przez ukazywanie obrazu Czezziego przecierającego się przez karty albumu, dzielenie obrazu oraz oczywiście przyspieszenia, spowolnienia, obroty o 180 stopni…). Poza ujęciami z samym Czezzy resztę teledysku (zgodnie z modą ostatnich dwóch lat) tworzą setki ujęć z bazy – o tematyce okolicznościowej (jak świętuje się urodziny w USA). Niewątpliwie jest dynamicznie, optymistycznie, samo rozwiązanie jest pomysłowe, ale wszystko jest troszkę przeładowane – przez szybkie tempo, ogrom ujęć i efektów raczej opieramy się na ogólnym wrażeniu, nie mamy okazji raczej niczemu się przyjrzeć.