08.11.2024
Kontrowersje wokół wf-u
Ach ten wf, obok matematyki chyba drugi przedmiot w szkole budzący skrajne uczucia… Z tą różnicą, że nieco łatwiej niż w przypadku matematyki, uniknąć uczestnictwa w tychże lekcjach (choć i w przypadku tej drugiej można nieco ułatwić sytuację, w jakiej jest dziecko).
Pamiętajmy też, że dzieci mają różną odporność na infekcje – w przypadku niektórych (z innymi chorobami, otyłych czy żyjących w przewlekłym silnym stresie), do solidnego przeziębienia czy zapalenia oskrzeli wystarczy, że na plecy rozgrzanego i spoconego po wf-ie dziecka będzie wiało z okna (a przecież w dusznych klasach trzeba wietrzyć) lub po wf-ie na ostatniej lekcji dziecko idzie prosto do domu, w nieco mniej sprzyjającej aurze… Często słyszymy kpiny ze strony nawet dorosłych wykształconych ludzi, że rodzice są wobec dziecka nadopiekuńczy, bo się boją, że ich pociechę przewieje, że się spocą… Cóż – zdrowy chorowitego nigdy nie zrozumie. A co do takiego powiewu z okna, gdy się jest zagrzanym po wysiłku, wiem sama coś z autopsji – właśnie tak dorobiłam się obustronnego zapalenia płuc w czasach licealnych, leczenia wolę nie wspominać…
W świetle powyższych, jakoś nie dziwi, że wiele dzieci ma zwolnienia z wf-u na wyrost.
W przypadku mniej sprawnych dzieci, którym zależy na świadectwie z paskiem, dochodzi jeszcze czynnik zaniżania przez wf ogólnej średniej ocen, co na jakimś etapie edukacji w końcu może rzutować na dalsze życie (przecież średnia ocen ma wpływ na przyjęcie do szkoły ponadpodstawowej, jak też na studia, czy też w ubieganiu się o stypendium naukowe).
Czasami jest jeszcze jeden powód – który ma uniwersalną wymowę – skoro można uniknąć jakiegoś obowiązku, skoro można iść godzinę wcześniej do domu czy mieć chwilę oddechu podczas lekcji… Dlaczego nie spróbować? Można odnieść wrażenie, że nie masowa ateizacja, ale podobne pobudki dotyczą w części przypadków odmawiania udziału w lekcjach religii. Co ciekawe, w przeciwieństwie do kontrowersyjnych zwolnień z wf-u, jakoś nikt nie podnosi problemu epidemii dysleksji, dysgrafii i dyskalkulii (w wielu przypadkach również można odnieść wrażenie, że to nie do końca wynik wrodzonego zaburzenia).
Powody masowych zwolnień doskonale znamy. Czy walka z nimi różnymi sankcjami ma sens? Niespecjalnie. Chyba, że chcemy naprawdę znęcać się nad dziećmi, prowadzić do traum, depresji i fobii szkolnej czy czegoś jeszcze gorszego. Skoro wszyscy tak ochoczo porywają się na reformy systemu edukacji, pytanie brzmi, dlaczego w 90% szkół zajęcia w-fu wyglądają niemal identycznie od czasów poprzednio ustroju? Skoro wszyscy ministrowie edukacji w ostatniej historii chcą rewolucji w szkołach, może właśnie tutaj jest dla nich pole do manewru….
W świetle powyższych, jakoś nie dziwi, że wiele dzieci ma zwolnienia z wf-u na wyrost.
W przypadku mniej sprawnych dzieci, którym zależy na świadectwie z paskiem, dochodzi jeszcze czynnik zaniżania przez wf ogólnej średniej ocen, co na jakimś etapie edukacji w końcu może rzutować na dalsze życie (przecież średnia ocen ma wpływ na przyjęcie do szkoły ponadpodstawowej, jak też na studia, czy też w ubieganiu się o stypendium naukowe).
Czasami jest jeszcze jeden powód – który ma uniwersalną wymowę – skoro można uniknąć jakiegoś obowiązku, skoro można iść godzinę wcześniej do domu czy mieć chwilę oddechu podczas lekcji… Dlaczego nie spróbować? Można odnieść wrażenie, że nie masowa ateizacja, ale podobne pobudki dotyczą w części przypadków odmawiania udziału w lekcjach religii. Co ciekawe, w przeciwieństwie do kontrowersyjnych zwolnień z wf-u, jakoś nikt nie podnosi problemu epidemii dysleksji, dysgrafii i dyskalkulii (w wielu przypadkach również można odnieść wrażenie, że to nie do końca wynik wrodzonego zaburzenia).
Powody masowych zwolnień doskonale znamy. Czy walka z nimi różnymi sankcjami ma sens? Niespecjalnie. Chyba, że chcemy naprawdę znęcać się nad dziećmi, prowadzić do traum, depresji i fobii szkolnej czy czegoś jeszcze gorszego. Skoro wszyscy tak ochoczo porywają się na reformy systemu edukacji, pytanie brzmi, dlaczego w 90% szkół zajęcia w-fu wyglądają niemal identycznie od czasów poprzednio ustroju? Skoro wszyscy ministrowie edukacji w ostatniej historii chcą rewolucji w szkołach, może właśnie tutaj jest dla nich pole do manewru….