04.10.2024
Dlaczego niektórzy nie lubią wf-u?
Cóż obecnie w polskich szkołach trwa wprowadzanie nowej reformy, a raczej rewolucji, jak na razie reforma niespecjalnie dotyka wf-u, choć już pojawiły się dodatkowe elementy obowiązkowej diagnostyki sprawności uczniów, czy walka z plagą nie do końca uzasadnionych zwolnień z wf-u.
Niewątpliwie sprawność fizyczna obecnych dzieci i młodzieży budzi wiele wątpliwości. Dużym problemem jest też potężny odsetek dzieci niećwiczących na wf-ie. Warto jednak zastanowić się, skąd może brać się wspomniana awersja. Nieco na ten temat pisaliśmy już tydzień temu – skupiliśmy się głównie na tym, że mniej wysportowane dzieci (niekoniecznie otyłe, ale po prostu mniej uzdolnione sportowo), stają się pośmiewiskiem, a nawet obiektem agresji innych uczniów.
Nie zapominajmy już, że dla dzieci zniechęcająco może działać też cała oprawa związana z wf-em – szybkie przebieranie się na zajęcia (w końcu czas jest tu bardzo ograniczony – jest to albo przerwa przed wf-em, co oczywiście odbywa się kosztem świętego dla dzieci czasu wolnego, czy po prostu chwili na przekąskę czy wizytę w toalecie lub też już na początku tejże godziny lekcyjnej, w której odbywa się wf – i tu czasowo robi się nerwowo), w towarzystwie innych dzieci, które dostrzegają różne mankamenty ich figury i urody. Czy ewentualną ślamazarność ruchów dziecka podczas przebierania się (szczególnie dzieci w klasach początkowych nie zawsze radzą sobie super sprawnie, szczególnie, jeśli jako rodzice akurat zaserwujemy im sweterek na liczne guziki czy dwustronny zamek).
Dochodzi do tego często element uniwersalnej szkolnej rywalizacji z cyklu markowe kontra niemarkowe ubrania (o ile w przypadku zwykłych bluzek, sweterków czy spodni markowe metki czy ich brak raczej nie rzuca się w oczy, to w przypadku ubioru sportowego jest dokładnie na odwrót), która jest dla dzieci czy nawet nastolatków bardzo bolesna.
Z założenia po wf-ie spocone i zgrzane dzieci powinny mieć szansę umyć się (no bo mają takie nieświeże siedzieć na kolejnych lekcjach?), ale doskonale wiemy, że to fikcja –tu z znów pojawia się po prostu brak czasu (po wf-ie na ogół na przebranie się jest jeszcze mniej czasu, niż przed, a w dodatku do szatni już zaczynają wchodzić uczniowie z kolejnej klasy, która za chwilę wchodzi na salę gimnastyczną), po drugie szczerze mówiąc w przeciętnej szatni jest przeważnie 1 umywalka i 1 prysznic (o ile działają). Po trzecie – żadne dziecko chyba nie ma ochoty myć się na oczach kolegów czy koleżanek. No dobrze – więc nasze nie do końca pachnące świeżością dziecko idzie na kolejne lekcje. I znów te mniej sprawne jest w gorszej sytuacji, bo często poci się znacznie bardziej, co w efekcie może skutkować kolejnymi docinkami i różnymi niezręcznymi sytuacjami.
Nie zapominajmy już, że dla dzieci zniechęcająco może działać też cała oprawa związana z wf-em – szybkie przebieranie się na zajęcia (w końcu czas jest tu bardzo ograniczony – jest to albo przerwa przed wf-em, co oczywiście odbywa się kosztem świętego dla dzieci czasu wolnego, czy po prostu chwili na przekąskę czy wizytę w toalecie lub też już na początku tejże godziny lekcyjnej, w której odbywa się wf – i tu czasowo robi się nerwowo), w towarzystwie innych dzieci, które dostrzegają różne mankamenty ich figury i urody. Czy ewentualną ślamazarność ruchów dziecka podczas przebierania się (szczególnie dzieci w klasach początkowych nie zawsze radzą sobie super sprawnie, szczególnie, jeśli jako rodzice akurat zaserwujemy im sweterek na liczne guziki czy dwustronny zamek).
Dochodzi do tego często element uniwersalnej szkolnej rywalizacji z cyklu markowe kontra niemarkowe ubrania (o ile w przypadku zwykłych bluzek, sweterków czy spodni markowe metki czy ich brak raczej nie rzuca się w oczy, to w przypadku ubioru sportowego jest dokładnie na odwrót), która jest dla dzieci czy nawet nastolatków bardzo bolesna.
Z założenia po wf-ie spocone i zgrzane dzieci powinny mieć szansę umyć się (no bo mają takie nieświeże siedzieć na kolejnych lekcjach?), ale doskonale wiemy, że to fikcja –tu z znów pojawia się po prostu brak czasu (po wf-ie na ogół na przebranie się jest jeszcze mniej czasu, niż przed, a w dodatku do szatni już zaczynają wchodzić uczniowie z kolejnej klasy, która za chwilę wchodzi na salę gimnastyczną), po drugie szczerze mówiąc w przeciętnej szatni jest przeważnie 1 umywalka i 1 prysznic (o ile działają). Po trzecie – żadne dziecko chyba nie ma ochoty myć się na oczach kolegów czy koleżanek. No dobrze – więc nasze nie do końca pachnące świeżością dziecko idzie na kolejne lekcje. I znów te mniej sprawne jest w gorszej sytuacji, bo często poci się znacznie bardziej, co w efekcie może skutkować kolejnymi docinkami i różnymi niezręcznymi sytuacjami.