11.12.2021
Zwierzak to nie prezent pod choinkę!
Święta już niebawem. Wielu z nas z pewnością – jak co roku – nie ma jeszcze prezentów dla swoich bliskich… W tym momencie część z nas wpada na (wydawałoby się) genialny pomysł – pod choinkę podaruję zwierzaka… I tak rozpoczyna się pasmo nieszczęść.
Wiemy, wiemy – ten temat poruszaliśmy na naszym portalu niejednokrotnie, ale chyba nigdy za wiele na ten temat… Święta, Mikołaj, Wielkanoc, urodziny czy inna okazja, to wydawałoby się idealna okazja do podarowania komuś bliskiemu pięknego prezentu na lata… najlepiej w formie niespodzianki – niestety czasami prezentem tym jest zwierzak: pies, kot, królik, papuga, świnka morska, itp. Wydawać by się mogło, że dla dziecka, narzeczonej, męża… – i nie tylko – to idealny prezent. Nic bardziej mylnego. Zwierzę nie jest rzeczą. Pamiętajmy o tym. To, że nasza bliska osoba ogląda się na ulicy z zachwytem za małym, uroczym pieskiem, czy koniecznie musi sfotografować kota w oknie, nie znaczy, że jest gotowa, ma możliwości i chęć posiadania we własnym domu zwierzaka…
Zastanówmy się ile nietrafionych prezentów udało nam się w naszym życiu podarować, ile nietrafionych prezentów sami otrzymaliśmy – przecież to nie było ze złej woli, ale ze świętego przekonania, że obdarowywany właśnie o czymś takim marzy, coś go interesuje, będzie przydatne i tak dalej. Wiemy też, jak te prezenty skończyły – w najlepszym przypadku gdzieś w głębi półki, szafy, czy rzucone w kąt – w gorszym – przekazane komuś innemu lub po prostu wyrzucone na śmietnik… Cóż – w tym przypadku to tylko (albo aż) strata pieniędzy i czyjegoś czasu na poszukiwanie prezentu. Ale przecież zwierzę to nie rzecz. To czująca istota, którą przyjmujemy do domu i staje się członkiem rodziny. Pies czy kot, ale też inne zwierzęta są bardzo inteligentne, mają uczucia, przywiązują się do ludzi, miejsca… Zastanówmy się, jak czuje się takie biedactwo, które na kilka dni (a może miesięcy) trafi do czyjegoś ciepłego domu, przyzwyczai się do ludzi, miejsc, dźwięków, rzeczy, jedzenia, zapachów – a potem nagle (w najlepszym wypadku) ląduje u obcych, w nowym domu. Niestety wiele osób ma tu znacznie bardziej przedmiotowe podejście – i zwyczajnie wyrzuca zwierzaka na ulicę, czy oddaje do schroniska. Jak domowy pupil ma odnaleźć się wśród dziesiątek innych zwierząt, w zimnie, w niewielkim zakratowanym kojcu schroniska? Jak poradzić ma sobie nagle na ulicy? Większość zginie bardzo szybko pod kołami samochodu lub zagryziona przez dziko żyjące zwierzęta, dla których jest ogniwem łańcucha pokarmowego czy dziwolągiem, stanowiącym jedynie konkurencję…
Pamiętajmy, że przygarnięcie jakiegokolwiek zwierzaka musi być przemyślaną decyzją, wymagającą rozważenia wszystkich za i przeciw. Tego, jak zmieni się nasze życie, jakie obowiązki będą się wiązać z jego przygarnięciem. Uwzględnienia tego, czy nie wyjeżdżamy zbyt często i na zbyt długo. To nie decyzja jednej osoby, ale całej rodziny – i to na lata (ostatecznie nawet świnka morska żyje kilka lat, a inne zwierzaki, to już kilkunastoletni epizod w naszym życiu). Jeśli nie jesteśmy gotowi do poświęceń, do zmiany naszego życia, nie jesteśmy pewni czy dziecko, nasz bliski, ale też my sami podołamy obowiązkom, nie podejmujemy pochopnej decyzji. Dziecku, czy nawet dorosłemu podarujmy sympatycznego pluszaka, a jako rozgrzewkę, wybierzmy się wspólnie do pobliskiego schroniska, kupmy dla tamtejszych zwierzaków paczkę porządnego jedzenia dla psów czy kotów, ewentualnie jakiś kocyk czy zabawki – zrobimy dobry uczynek, a zarazem zobaczymy na własne oczy, gdzie trafia część takich nietrafionych prezentów… Kto wie? Może ktoś z nas poczuje się na siłach, by zostać w schronisku wolontariuszem? A może – przy okazji kolejnych wizyt – właśnie tam znajdziemy przyjaciela na wiele, wiele lat, którego jednak adoptujemy dopiero, gdy będziemy pewni, że nie zrobimy mu krzywdy…
Zastanówmy się ile nietrafionych prezentów udało nam się w naszym życiu podarować, ile nietrafionych prezentów sami otrzymaliśmy – przecież to nie było ze złej woli, ale ze świętego przekonania, że obdarowywany właśnie o czymś takim marzy, coś go interesuje, będzie przydatne i tak dalej. Wiemy też, jak te prezenty skończyły – w najlepszym przypadku gdzieś w głębi półki, szafy, czy rzucone w kąt – w gorszym – przekazane komuś innemu lub po prostu wyrzucone na śmietnik… Cóż – w tym przypadku to tylko (albo aż) strata pieniędzy i czyjegoś czasu na poszukiwanie prezentu. Ale przecież zwierzę to nie rzecz. To czująca istota, którą przyjmujemy do domu i staje się członkiem rodziny. Pies czy kot, ale też inne zwierzęta są bardzo inteligentne, mają uczucia, przywiązują się do ludzi, miejsca… Zastanówmy się, jak czuje się takie biedactwo, które na kilka dni (a może miesięcy) trafi do czyjegoś ciepłego domu, przyzwyczai się do ludzi, miejsc, dźwięków, rzeczy, jedzenia, zapachów – a potem nagle (w najlepszym wypadku) ląduje u obcych, w nowym domu. Niestety wiele osób ma tu znacznie bardziej przedmiotowe podejście – i zwyczajnie wyrzuca zwierzaka na ulicę, czy oddaje do schroniska. Jak domowy pupil ma odnaleźć się wśród dziesiątek innych zwierząt, w zimnie, w niewielkim zakratowanym kojcu schroniska? Jak poradzić ma sobie nagle na ulicy? Większość zginie bardzo szybko pod kołami samochodu lub zagryziona przez dziko żyjące zwierzęta, dla których jest ogniwem łańcucha pokarmowego czy dziwolągiem, stanowiącym jedynie konkurencję…
Pamiętajmy, że przygarnięcie jakiegokolwiek zwierzaka musi być przemyślaną decyzją, wymagającą rozważenia wszystkich za i przeciw. Tego, jak zmieni się nasze życie, jakie obowiązki będą się wiązać z jego przygarnięciem. Uwzględnienia tego, czy nie wyjeżdżamy zbyt często i na zbyt długo. To nie decyzja jednej osoby, ale całej rodziny – i to na lata (ostatecznie nawet świnka morska żyje kilka lat, a inne zwierzaki, to już kilkunastoletni epizod w naszym życiu). Jeśli nie jesteśmy gotowi do poświęceń, do zmiany naszego życia, nie jesteśmy pewni czy dziecko, nasz bliski, ale też my sami podołamy obowiązkom, nie podejmujemy pochopnej decyzji. Dziecku, czy nawet dorosłemu podarujmy sympatycznego pluszaka, a jako rozgrzewkę, wybierzmy się wspólnie do pobliskiego schroniska, kupmy dla tamtejszych zwierzaków paczkę porządnego jedzenia dla psów czy kotów, ewentualnie jakiś kocyk czy zabawki – zrobimy dobry uczynek, a zarazem zobaczymy na własne oczy, gdzie trafia część takich nietrafionych prezentów… Kto wie? Może ktoś z nas poczuje się na siłach, by zostać w schronisku wolontariuszem? A może – przy okazji kolejnych wizyt – właśnie tam znajdziemy przyjaciela na wiele, wiele lat, którego jednak adoptujemy dopiero, gdy będziemy pewni, że nie zrobimy mu krzywdy…