26.09.2023
To jednak te owady i wredne robale są potrzebne?
Na chwilę wracamy jeszcze do naszego ostatniego tematu, w którym sporo uwagi poświęcamy kwestii zmniejszania populacji owadów i innych bezkręgowców i konsekwencji tego zjawiska. Innymi słowy, czy powinniśmy się martwić brakiem komarów i mniejszą liczba much…
Pamiętajmy, że owady odpowiadają w dużej mierze za zapylanie roślin, tym samym powstawanie nasion, owoców i rozmnażanie roślin oraz ich przetrwanie. Oczywiście z zapytaniem kojarzą nam się głównie pszczoły (które rzeczywiście dosłownie nikną „w oczach”), ale też choćby osy, trzmiele, motyle (w tym niezbyt lubiane przez nas ćmy), ale też dziesiątki innych owadów w tym… komary – a konkretniej ich samce (oho – jednak te nieszczęsne komary są do czegoś potrzebne). Skutki braku zapylaczy są chyba dla nas oczywiste. Gołym okiem możemy dostrzec je już choćby na wielu łąkach – o ile w miastach obecnie usilnie usiłujemy tworzyć łąki kwietne, to już na wsiach czy terenach podmiejskich (choćby na przydrożnych nieużytkach), które dawniej pokryte były pospolitymi chabrami, dziurawcami, krwawnikami, rumiankami, powojnikiem, itp., teraz często nie ujrzymy już kwiatów. Troszkę lepiej jest na terenach o lepszych glebach (choćby nad rzekami), niemniej na znacznych obszarach problem zauważy już niezbyt uważny obserwator przyrody.
Jak już wspomnieliśmy, owady oraz miliony innych bezkręgowców pełnią w przyrodzie, w łańcuchach pokarmowych dwie role – z jednej strony są pokarmem większych organizmów (wspomniane już ptaki i małe ssaki), z drugiej są reducentami, czy destruentami – mówiąc prościej odpowiadają za rozkład martwej materii organicznej (czasami przez całe życie, czasami tylko na pewnym etapie funkcjonowania – np. jako larwy; co ciekawe tutaj pożyteczne okazują się nawet nasze znienawidzone… muchy). Jeśli małych bezkręgowców zabraknie czy ich liczba zmniejszy się, po prostu w ciągu kilku lat Ziemia utonie w martwej materii organicznej – opadłych liściach, zwiędłych roślinach, resztkach drewna, resztkach żywności oraz najmniej przyjemnym elemencie – ciałach martwych zwierząt (więc też ludzi). Brzmi nieprzyjemnie, nikt z nas nie chce o tym myśleć – ale niebawem możemy być do tego zmuszeni.
Oczywiście przyroda nie znosi próżni, a owady i inne bezkręgowce nie giną w tym samym tempie – tym samym tworzy się nisza dla wielu gatunków inwazyjnych, spoza swojej rodzimej strefy klimatycznej, nie mających naturalnych wrogów (czego przykładem są w Polsce imponujących rozmiarów ślimaki nagie, a na południu Europy totalnie egzotyczne gatunki) – powodując totalne rozchwianie w ekosystemie, może w minimalnym stopniu ratując (na razie) kwestię rozkładu martwej materii organicznej, przy okazji siejąc spustoszenie w naszych ogrodach czy uprawach rolnych, jednocześnie nie rozwiązując problemu braku pożywienia dla ptaków (nasze rodzime gatunki nie jedzą egzotycznych owadów i innych bezkręgowców).
Jak już wspomnieliśmy, owady oraz miliony innych bezkręgowców pełnią w przyrodzie, w łańcuchach pokarmowych dwie role – z jednej strony są pokarmem większych organizmów (wspomniane już ptaki i małe ssaki), z drugiej są reducentami, czy destruentami – mówiąc prościej odpowiadają za rozkład martwej materii organicznej (czasami przez całe życie, czasami tylko na pewnym etapie funkcjonowania – np. jako larwy; co ciekawe tutaj pożyteczne okazują się nawet nasze znienawidzone… muchy). Jeśli małych bezkręgowców zabraknie czy ich liczba zmniejszy się, po prostu w ciągu kilku lat Ziemia utonie w martwej materii organicznej – opadłych liściach, zwiędłych roślinach, resztkach drewna, resztkach żywności oraz najmniej przyjemnym elemencie – ciałach martwych zwierząt (więc też ludzi). Brzmi nieprzyjemnie, nikt z nas nie chce o tym myśleć – ale niebawem możemy być do tego zmuszeni.
Oczywiście przyroda nie znosi próżni, a owady i inne bezkręgowce nie giną w tym samym tempie – tym samym tworzy się nisza dla wielu gatunków inwazyjnych, spoza swojej rodzimej strefy klimatycznej, nie mających naturalnych wrogów (czego przykładem są w Polsce imponujących rozmiarów ślimaki nagie, a na południu Europy totalnie egzotyczne gatunki) – powodując totalne rozchwianie w ekosystemie, może w minimalnym stopniu ratując (na razie) kwestię rozkładu martwej materii organicznej, przy okazji siejąc spustoszenie w naszych ogrodach czy uprawach rolnych, jednocześnie nie rozwiązując problemu braku pożywienia dla ptaków (nasze rodzime gatunki nie jedzą egzotycznych owadów i innych bezkręgowców).