09.05.2018
Rozsądnie gospodarujemy wodą na działce
Maj… Czas kiedy większość z nas w końcu wyrusza do ukochanych ogrodów, ogródków i na działki. Pracy z pewnością nie zabraknie. Na początek trzeba zrobić porządki na grządkach. Nie zaszkodziłoby trochę podlać…
No właśnie. Podlewanie – właściwie miłe zajęcie. Ale skąd brać wodę, by nie podbijać rachunków, jednocześnie żyć w zgodzie z przyrodą? W poprzednim artykule zamieściliśmy już kilka małych sugestii – jak zbieranie deszczówki, czy wykorzystanie wody z prania czy kąpieli (pod warunkiem, że używaliśmy znikomych ilości detergentów). Z pewnością można by skorzystać ze studni czy hydroforu. No, ale gorzej, gdy sami (my i nasi sąsiedzi) zadbaliśmy wcześniej, by zanieczyścić podziemne pokłady wody.
- W basenie czy oczku wodnym nie stosuj chemikaliów – teoretycznie mogą przyczynić się do nieco dłuższego utrzymania czystości wody w zbiorniku, ale w końcu i tak trzeba ją wymienić. Niestety wszelkie chemikalia w niej zastosowane nie przysłużą się naszym roślinom, jak też przyczynią się do skażenia wód gruntowych. Tym samym oszczędność i wody i pieniędzy jest tutaj pozorna (niby wymiana wody następuje rzadziej, ale za to z dużo większym kosztem dla środowiska, naszych studni, roślin, a same preparaty też nie należą do najtańszych). Dodajmy do tego, że chemikalia nie są też obojętne np. dla ptaków czy innych małych zwierząt, które na co dzień chętnie korzystają z naszego małego stawiku.
- Ostrożnie z nawożeniem – każdy z nas chce mieć piękny trawnik oraz roślin w ogrodzie. Pytanie brzmi: jakim kosztem? Często nadużywamy (kosztownych) nawozów, które owszem – przyczyniają się do bujnego wzrostu trawy, jednakże skażają glebę i przenikają do wód gruntowych, skażając je silnie. Taka woda już absolutnie nie nadaje się do picia, a nawet do mycia, prania czy wypełnienia basenu (ryzyko chorób skóry) czy oczka wodnego (estetyka oraz narażanie zwierząt zamieszkujących nasz mini akwen). Zdecydowanie tańszym i bezpieczniejszym rozwiązaniem dla naszej wody i gleby będzie stosowanie nawozów naturalnych (pochodzenia roślinnego, kompostu) oraz napowietrzanie gleby.
- Nie przesadzaj z myciem samochodu – zarówno zużywasz na nie sporo wody, jak też silnych detergentów, które do kompletu spłukujesz wprost do gleby. Tym samym rachunki rosną, gleba coraz bardziej skażona, woda w studni też (jeśli nie naszej, to u sąsiadów), a samochód i tak za chwilę będzie znów brudny. Jasne, że czasami trzeba go umyć, ale nie co dwa dni. Czasami wystarczy spłukanie go strugą wody (i to w niewielkiej ilości).