20.11.2017
O śmieciach i porządkach ciąg dalszy
Druga połowa listopada. Czas ostatnich wyjazdów na nasze działki i wypadów do ogródka, by zrobić ostatnie porządki na koniec sezonu, zabezpieczyć nasze domki i altanki na zimę. A jak porządki, to… oczywiście odpady. No i wracamy do starego problemu – co zrobić z odpadami.
Ostatnio napisaliśmy o najbardziej tradycyjnym i logicznym sposobie pozbycia się odpadów – czyli wywozu odpadów na podstawie umowy na wywóz odpadów. Gorzej, jeśli – np. z uwagi na niezbyt częste wyjazdy na działkę – takiej umowy nie mamy. W takiej sytuacji niektórych z nas może zacząć kusić bardzo głupie rozwiązanie problemu…
Nawet o tym nie myśl
Oczywiście niech nikomu nawet nie przemknie przez myśl wyrzucanie tego rodzaju odpadów do lasu, zakopywaniu ich gdzieś (w obu przypadkach zanieczyszczamy glebę, wody gruntowe, zwiększamy ryzyko wybuchu pożaru i narażamy zwierzęta – czy to na skaleczenie, czy zjedzenie np. kawałka plastiku) lub paleniu (toksyczny dym). Po pierwsze narazimy się na wstyd, po drugie na drakońskie kary, po trzecie dajemy bardzo zły przykład dzieciom, po czwarte przyczyniamy się do degradacji środowiska – a przecież dopiero co z radością wypoczywaliśmy na łonie natury, a tu już sami przykładamy się do jej niszczenia. Pamiętajmy, że w lasach i przy drogach nie brak kamer, a w okolicy znajdzie się jakiś nie do końca życzliwy sąsiad, z dużym poczuciem obywatelskiego obowiązku.
Recykling i zmniejszenie objętości odpadów
Warto nadmienić, że część z odpadów możemy ponownie zagospodarować – resztki pożywienia warto wrzucić do kompostownika (o ile takowy posiadamy), plastikowe butelki da się jeszcze wykorzystać (jak? o tym wkrótce), a jeśli już koniecznie coś musimy palić (przy zachowaniu wszystkich środków bezpieczeństwa i w zgodzie z przepisami), to mogą być to stare, niegdyś zawilgocone gazety oraz np. odpady drewna po wymianie deski w tarasie (choć tutaj zastanówmy się, czy nie była napuszczana jakąś bardzo odporną na warunki atmosferyczne, starą farbą w spadku po dziadku zatrudnionym na kolei – bo może się okazać, że dym będzie toksyczny).