16.07.2022
Nie porzucaj Przyjaciela – niezależnie od pory roku!
Lato – dla wielu z nas czas wyjazdów, beztroski i zapomnienia na chwilę o problemach dnia codziennego. Dla wielu domowych zwierzaków – czas wielkiej traumy i nieodwracalnej zmiany życia na zawsze…
Jak co roku przyłączamy się jako portal Śląskie Przeboje do apelu wszystkich organizacji działających na rzecz zwierząt oraz schronisk dla zwierząt – po prostu NIE PORZUCAJ PRZYJACIELA!
Niestety jak co roku w sezonie letnim schroniska dla zwierząt oraz domy wolontariuszy tworzących domy tymczasowe po prostu pękają w szwach (a w tym roku podobno jest gorzej niż w minionych latach). Pomimo – przynajmniej wydawałoby się – rosnącej świadomości i zmiany stosunku ludzi wobec zwierząt, zwłaszcza domowych, nie brakuje porzuconych, często wręcz w sadystyczny sposób domowych zwierzaków – psów, kotów, ale też innych domowych pupili… wypuszczanych „na wolność” (ciekawe czym ta wolność miałaby być dla barwnej papugi czy świnki morskiej – od dziesiątków pokoleń hodowanej w domowych warunkach), podrzucanych pod bramy schroniska, wyrzucanych gdzieś przy ruchliwej drodze lub w wersji mniej sadystycznej – na położonym gdzieś z boku osiedlu – czy (to już wyczyny psychopatów – bo inaczej sprawców nie da się nazwać) przywiązywanych gdzieś do drzewa w lesie.
ZWIERZĘ NIE JEST RZECZĄ! Choć ja osobiście nigdy nie potraktowałabym w taki sposób nawet starego grata (ostatecznie nawet większość rzeczy ma dla nas wartość sentymentalną). Każdy domowy zwierzak jest po prostu naszym PRZYJACIELEM – kimś, w kogo zwierzak: pies, kot, gryzoń czy ptak, wpatruje się jak w święty obrazek. Nawet, jeśli nie jesteśmy dobrymi opiekunami, pamiętajmy, że dla zwierzęcia jesteśmy wszystkim, całym światem – tak, jak rodzice dla małego dziecka. Zwierzaki czują, mają emocje, myślą i cierpią – na poziomie wspomnianego małego dziecka. Chyba większość przeciętnych, normalnie postępujących właścicieli psów czy kotów, po prostu uznaje je za członka rodziny, kolejnego malucha w domu (nawet, jeśli tym „maluchem” jest bernardyn).
Nieustannie zastanawiam się, co myślą osoby, które posiadanego przez kilka lat pupila po prostu porzucają gdzieś po drodze, bo mają ochotę jechać na jakieś tygodniowe głupie wczasy, na które rzekomo nie można brać zwierząt (skądinąd przynajmniej w Polsce, jak też w wielu krajach Europy coraz więcej hoteli, ośrodków wczasowych, właścicieli domków pozwala na pobyt z pupilem).
Porzucenie zwierzaka jest też niezgodne z prawem. Wracając jednak do naszej zwyczajnej empatii i poczucia przyzwoitości – jak można porzucić na łaskę losu ukochanego, wiernego Przyjaciela? I to praktycznie bez powodu. Jasne – może i bywa niesforny (ale to też przeważnie nie wina zwierzaka, ale naszych błędów wychowawczych, które w 80% da się naprawić). Zanim nawet przelotnie pomyślimy o takim okrucieństwie, spróbujmy spojrzeć na świat jego oczami. Przypomnijmy sobie (na ogół takie wspomnienia gdzieś tkwią w naszej głowie), jak czuliśmy się jako małe dzieci, gdy znikali nam z oczu rodzice, gdy musieliśmy nagle nocować w jakimś nieznanym, niezbyt przyjemnym miejscu? Tylko, że to zawsze było na chwilę… A życie naszego zwierzaka zmienia się na zawsze. Przyzwyczajony do ciepłego, przytulnego domu, swojego kącika, kanapy, miski i zabawek z dnia na dzień ląduje w obcym środowisku, na ulicy czy w najlepszym wypadku w kakofonii schroniska dla zwierząt i obecności dziesiątek obcych psów i kotów… Jest głodny, zmoknięty lub umiera z pragnienia w upale. Czy naprawdę jesteśmy aż tak okrutni? Dlaczego i po co przygarnialiśmy w tym układzie zwierzaka jakiś czas temu?
Jeśli już naprawdę nie możemy wyjechać z naszym pupilem, przecież zawsze możemy poprosić o pomoc kogoś z rodziny czy znajomych o pomoc i opiekę nad zwierzęciem przez kilka dni. Jeśli to też nierealne, ostatecznie – choć to już bardzo mało ciekawe rozwiązanie (stresujące i troszkę ryzykowne) – istnieją hotele dla zwierząt…
Niestety jak co roku w sezonie letnim schroniska dla zwierząt oraz domy wolontariuszy tworzących domy tymczasowe po prostu pękają w szwach (a w tym roku podobno jest gorzej niż w minionych latach). Pomimo – przynajmniej wydawałoby się – rosnącej świadomości i zmiany stosunku ludzi wobec zwierząt, zwłaszcza domowych, nie brakuje porzuconych, często wręcz w sadystyczny sposób domowych zwierzaków – psów, kotów, ale też innych domowych pupili… wypuszczanych „na wolność” (ciekawe czym ta wolność miałaby być dla barwnej papugi czy świnki morskiej – od dziesiątków pokoleń hodowanej w domowych warunkach), podrzucanych pod bramy schroniska, wyrzucanych gdzieś przy ruchliwej drodze lub w wersji mniej sadystycznej – na położonym gdzieś z boku osiedlu – czy (to już wyczyny psychopatów – bo inaczej sprawców nie da się nazwać) przywiązywanych gdzieś do drzewa w lesie.
ZWIERZĘ NIE JEST RZECZĄ! Choć ja osobiście nigdy nie potraktowałabym w taki sposób nawet starego grata (ostatecznie nawet większość rzeczy ma dla nas wartość sentymentalną). Każdy domowy zwierzak jest po prostu naszym PRZYJACIELEM – kimś, w kogo zwierzak: pies, kot, gryzoń czy ptak, wpatruje się jak w święty obrazek. Nawet, jeśli nie jesteśmy dobrymi opiekunami, pamiętajmy, że dla zwierzęcia jesteśmy wszystkim, całym światem – tak, jak rodzice dla małego dziecka. Zwierzaki czują, mają emocje, myślą i cierpią – na poziomie wspomnianego małego dziecka. Chyba większość przeciętnych, normalnie postępujących właścicieli psów czy kotów, po prostu uznaje je za członka rodziny, kolejnego malucha w domu (nawet, jeśli tym „maluchem” jest bernardyn).
Nieustannie zastanawiam się, co myślą osoby, które posiadanego przez kilka lat pupila po prostu porzucają gdzieś po drodze, bo mają ochotę jechać na jakieś tygodniowe głupie wczasy, na które rzekomo nie można brać zwierząt (skądinąd przynajmniej w Polsce, jak też w wielu krajach Europy coraz więcej hoteli, ośrodków wczasowych, właścicieli domków pozwala na pobyt z pupilem).
Porzucenie zwierzaka jest też niezgodne z prawem. Wracając jednak do naszej zwyczajnej empatii i poczucia przyzwoitości – jak można porzucić na łaskę losu ukochanego, wiernego Przyjaciela? I to praktycznie bez powodu. Jasne – może i bywa niesforny (ale to też przeważnie nie wina zwierzaka, ale naszych błędów wychowawczych, które w 80% da się naprawić). Zanim nawet przelotnie pomyślimy o takim okrucieństwie, spróbujmy spojrzeć na świat jego oczami. Przypomnijmy sobie (na ogół takie wspomnienia gdzieś tkwią w naszej głowie), jak czuliśmy się jako małe dzieci, gdy znikali nam z oczu rodzice, gdy musieliśmy nagle nocować w jakimś nieznanym, niezbyt przyjemnym miejscu? Tylko, że to zawsze było na chwilę… A życie naszego zwierzaka zmienia się na zawsze. Przyzwyczajony do ciepłego, przytulnego domu, swojego kącika, kanapy, miski i zabawek z dnia na dzień ląduje w obcym środowisku, na ulicy czy w najlepszym wypadku w kakofonii schroniska dla zwierząt i obecności dziesiątek obcych psów i kotów… Jest głodny, zmoknięty lub umiera z pragnienia w upale. Czy naprawdę jesteśmy aż tak okrutni? Dlaczego i po co przygarnialiśmy w tym układzie zwierzaka jakiś czas temu?
Jeśli już naprawdę nie możemy wyjechać z naszym pupilem, przecież zawsze możemy poprosić o pomoc kogoś z rodziny czy znajomych o pomoc i opiekę nad zwierzęciem przez kilka dni. Jeśli to też nierealne, ostatecznie – choć to już bardzo mało ciekawe rozwiązanie (stresujące i troszkę ryzykowne) – istnieją hotele dla zwierząt…