14.05.2024
Nie bądź zdrajcą wobec przyjaciela
Hmm – wychodzi na to, że się powtarzamy, ale chyba o pewnych kwestiach można pisać i mówić w mediach nieustannie, a i tak wciąż to za mało… Tak niewątpliwie jest w kwestii porzucania psów.
Wiemy, że może czasami zbyt wiele uwagi w naszym dziale ekologicznym poświęcamy zwierzakom, szczególnie psom i innym zwierzętom domowym, niemniej ich traktowanie przez wielu ludzi ciągle nas bulwersuje i przeraża… Wprawdzie w planach mieliśmy artykuł o innej tematyce, niemniej statystyki pomajówkowe podawane przez część schronisk dla zwierząt po prostu nas dobiły…
Niestety porzucanie zwierząt domowych latem, na czas dłuższego wyjazdu wakacyjnego wciąż jest niechlubnym i godnym potępienia, niemniej dosyć częstym zwyczajem, w tym roku pretekstem do pozbycia się swojego rzekomo ukochanego pupila stała się… majówka. Właściwie szkoda słów na komentowanie zachowania ludzi, którzy by móc kilka dni odpocząć w wymarzonym miejscu, po prostu porzucają wieloletniego przyjaciela (no – chyba jednak nie do końca przyjaciela, skoro można go tak potraktować i w dodatku radośnie wypoczywać podczas krótkiego wypadu). Jak się okazuje, przez kilka dni majówki, w wielu schroniskach (np. w Chorzowie), przybyło kilkanaście psów – w tym (co już całkiem dobija), sporo biednych, zagubionych psich seniorów – które przecież mają niemal zerowe szanse na nowy dom. W przypadku kotów statystki nie prezentują się wiele lepiej.
Inną idiotyczną – bo inaczej nie można tego nazwać – modą, wynikającą z jednej strony z bezmyślności, z drugiej albo z lenistwa, albo sknerstwa (bo oszczędnością trudno to nazwać), jest porzucanie swojego pupila na czas wyjazdu, a następnie udawanie po powrocie wielkiej troski i poszukiwanie pupila po schroniskach (uzasadniając, że zwierzak nam uciekł – dziwnym trafem psom i kotom masowo „odbija” u progu długiego weekendu, a przez czas jego trwania właściciele jakoś nie prowadzą intensywnych poszukiwań). Jak się okazuje, w schroniskach takie „akcje” są coraz częstsze. Teoretycznie kończą się szczęśliwie, bo psy i koty wracają do swoich właścicieli – choć czy to do końca szczęśliwe zakończenie, skoro właściciel jest tak nieodpowiedzialny, a pies czy kot, przyzwyczajony do ciepłego domu i swego konta, regularnych posiłków i ukochanego (jaki by nie był) właściciela – nagle ląduje na ulicy… W takich sytuacjach schroniska i wolontariusze nie mają żadnego ruchu – bo przecież oficjalnie zwierzak przecież nie został porzucony, a po prostu się zgubił… Niestety w najlepszym wypadku taka bezmyślność kończy się traumą dla zwierzaka, a często niestety bywa znacznie tragiczniej – zagubione zwierzę ląduje pod kołami samochodu, zostaje zaatakowane przez innego psa (którego bezmyślnie inny „mądry” właściciel puszcza samopas) czy po prostu zwyczajnie się nie odnajduje, kończąc gdzieś w samotności w przydrożnym rowie…
Ekologia ekologią – możemy mieć do niej różny stosunek. Ale pamiętajmy, że każde zwierzę czuje, rozumie, przywiązuje się, jest nam wierne… A my po prostu z głupoty, wygodnictwa, lenistwa, bezmyślności, chwilowej złości (nie czarujmy się – psom i kotom zdarza się czasami troszkę nabroić), paniki wobec jakiś trudności życiowych, zachowujemy się wobec ukochanych przyjaciół jak zwyrodnialcy.
Do tematu na pewno będziemy powracać niebawem – w końcu coraz bliżej wakacje…
Niestety porzucanie zwierząt domowych latem, na czas dłuższego wyjazdu wakacyjnego wciąż jest niechlubnym i godnym potępienia, niemniej dosyć częstym zwyczajem, w tym roku pretekstem do pozbycia się swojego rzekomo ukochanego pupila stała się… majówka. Właściwie szkoda słów na komentowanie zachowania ludzi, którzy by móc kilka dni odpocząć w wymarzonym miejscu, po prostu porzucają wieloletniego przyjaciela (no – chyba jednak nie do końca przyjaciela, skoro można go tak potraktować i w dodatku radośnie wypoczywać podczas krótkiego wypadu). Jak się okazuje, przez kilka dni majówki, w wielu schroniskach (np. w Chorzowie), przybyło kilkanaście psów – w tym (co już całkiem dobija), sporo biednych, zagubionych psich seniorów – które przecież mają niemal zerowe szanse na nowy dom. W przypadku kotów statystki nie prezentują się wiele lepiej.
Inną idiotyczną – bo inaczej nie można tego nazwać – modą, wynikającą z jednej strony z bezmyślności, z drugiej albo z lenistwa, albo sknerstwa (bo oszczędnością trudno to nazwać), jest porzucanie swojego pupila na czas wyjazdu, a następnie udawanie po powrocie wielkiej troski i poszukiwanie pupila po schroniskach (uzasadniając, że zwierzak nam uciekł – dziwnym trafem psom i kotom masowo „odbija” u progu długiego weekendu, a przez czas jego trwania właściciele jakoś nie prowadzą intensywnych poszukiwań). Jak się okazuje, w schroniskach takie „akcje” są coraz częstsze. Teoretycznie kończą się szczęśliwie, bo psy i koty wracają do swoich właścicieli – choć czy to do końca szczęśliwe zakończenie, skoro właściciel jest tak nieodpowiedzialny, a pies czy kot, przyzwyczajony do ciepłego domu i swego konta, regularnych posiłków i ukochanego (jaki by nie był) właściciela – nagle ląduje na ulicy… W takich sytuacjach schroniska i wolontariusze nie mają żadnego ruchu – bo przecież oficjalnie zwierzak przecież nie został porzucony, a po prostu się zgubił… Niestety w najlepszym wypadku taka bezmyślność kończy się traumą dla zwierzaka, a często niestety bywa znacznie tragiczniej – zagubione zwierzę ląduje pod kołami samochodu, zostaje zaatakowane przez innego psa (którego bezmyślnie inny „mądry” właściciel puszcza samopas) czy po prostu zwyczajnie się nie odnajduje, kończąc gdzieś w samotności w przydrożnym rowie…
Ekologia ekologią – możemy mieć do niej różny stosunek. Ale pamiętajmy, że każde zwierzę czuje, rozumie, przywiązuje się, jest nam wierne… A my po prostu z głupoty, wygodnictwa, lenistwa, bezmyślności, chwilowej złości (nie czarujmy się – psom i kotom zdarza się czasami troszkę nabroić), paniki wobec jakiś trudności życiowych, zachowujemy się wobec ukochanych przyjaciół jak zwyrodnialcy.
Do tematu na pewno będziemy powracać niebawem – w końcu coraz bliżej wakacje…