14.02.2023
Jak to jest z tymi kotami?
Od wieków społeczeństwo dzieli się na miłośników kotów oraz psów oraz osoby, które lubią zarówno jedne jak i drugie. Znajdą się też osoby, które niestety nie lubią zwierząt domowych w ogóle – na szczęście są w mniejszości.
Od kilku miesięcy w jednej z telewizji emitowana jest kampania proekologiczna wskazująca wzorce prawidłowych zachowań z punktu widzenia środowiska – z 90% punktów trudno się kłócić i warto je zastosować w życiu, na rzecz dobra naszego pięknego świata. Niemniej są też takie punkty, które budzą naszą polemikę. Niewątpliwie jednym z nich jest pewne hasło dotyczące kotów, którego wolimy nawet nie cytować, by go nie utrwalać w świadomości ludzi.
Otóż koty po prostu – jak całkiem spora liczba zwierząt w naszym otoczeniu – to drapieżniki. Oznacza to po prostu, że w łańcuchu pokarmowym znajdują się na dalszej pozycji i żywią się po prostu innymi zwierzętami – brzmi brutalnie, ale przecież taka jest natura. Nie bez powodu od dziecka mamy zakodowane w świadomości, że koty polują na myszy (a także inne gryzonie), a przy okazji też na ptaki. Chcemy, czy nie – to część natury. Choć często drapieżniki nie budzą naszej sympatii – te dziko żyjące są niezbędne dla regulacji całego ekosystemu (obojętnie czy mówimy o drapieżnych ptakach, lisach, wilkach, niedźwiedziach czy egzotycznych zwierzętach rodem z afrykańskiej sawanny). W środowiskach, w których nie ingeruje człowiek, równowaga pomiędzy różnymi grupami zwierząt tworzącymi łańcuch pokarmowy, jest utrzymana – sięgając po egzotyczny, ale czytelny przykład, gdyby w Afryce nie było lwów, populacja np. antylop rozrosła by się tak, że i tak po krótkim czasie, na sawannie nie pozostałaby ani jedna kępka trawy czy krzak (w konsekwencji zwierzaki i tak padłyby z głodu).
Wracając na nasze podwórko – myszy, nornice, szczury i inne gryzonie mnożą się błyskawicznie – obecnie często i tak mamy duże problemy z opanowaniem ich populacji. Gryzonie te wchodzą do naszych domów, magazynów, pomieszczeń gospodarczych – ich naturalnymi wrogami są właśnie koty oraz ptaki drapieżne – polują na nie, ale w przypadku naszych posesji również działają odstraszająco (wiele gryzoni czując zapach kota, traci ochotę na odwiedziny w naszym domu czy dłuższy pobyt w ogrodzie).
Skądinąd nie jesteśmy zwolennikami wypuszczania kotów (czy innych zwierząt domowych) na samotne spacery – głównie jednak nie dlatego, że koty są dzikimi bestiami, ale po prostu, bo wiele z nich ginie pod kołami samochodów czy w innych wypadkach, może się otruć (choćby podjadając w okolicach śmietnika) czy doznać krzywdy z rąk osób nielubiących zwierząt. Tyle w kwestii kotów domowych.
Pozostaje jednak kwestia przesympatycznych wolnożyjących dachowców, które żyją gdzieś w pobliżu naszych osiedli, ogródków czy działek. Mruczki trudno byłoby udomowić, bo często żyją dziko już od kilku pokoleń. Właśnie te koty polują na gryzonie, działają odstraszająco. Oczywiście czasami też zdarzy się, że zapolują na jakiegoś ptaka – ale to naprawdę nie jest zjawisko masowe, wiąże się z selekcją naturalną – niestety w ten sposób giną słabsze, mniej zwinne osobniki. Tak czy inaczej koty nie są szkodnikami, absolutnie nie możemy robić im krzywdy – wręcz przeciwnie – powinniśmy je wspomagać, dokarmiając zimą czy stawiając dla nich domki.
Otóż koty po prostu – jak całkiem spora liczba zwierząt w naszym otoczeniu – to drapieżniki. Oznacza to po prostu, że w łańcuchu pokarmowym znajdują się na dalszej pozycji i żywią się po prostu innymi zwierzętami – brzmi brutalnie, ale przecież taka jest natura. Nie bez powodu od dziecka mamy zakodowane w świadomości, że koty polują na myszy (a także inne gryzonie), a przy okazji też na ptaki. Chcemy, czy nie – to część natury. Choć często drapieżniki nie budzą naszej sympatii – te dziko żyjące są niezbędne dla regulacji całego ekosystemu (obojętnie czy mówimy o drapieżnych ptakach, lisach, wilkach, niedźwiedziach czy egzotycznych zwierzętach rodem z afrykańskiej sawanny). W środowiskach, w których nie ingeruje człowiek, równowaga pomiędzy różnymi grupami zwierząt tworzącymi łańcuch pokarmowy, jest utrzymana – sięgając po egzotyczny, ale czytelny przykład, gdyby w Afryce nie było lwów, populacja np. antylop rozrosła by się tak, że i tak po krótkim czasie, na sawannie nie pozostałaby ani jedna kępka trawy czy krzak (w konsekwencji zwierzaki i tak padłyby z głodu).
Wracając na nasze podwórko – myszy, nornice, szczury i inne gryzonie mnożą się błyskawicznie – obecnie często i tak mamy duże problemy z opanowaniem ich populacji. Gryzonie te wchodzą do naszych domów, magazynów, pomieszczeń gospodarczych – ich naturalnymi wrogami są właśnie koty oraz ptaki drapieżne – polują na nie, ale w przypadku naszych posesji również działają odstraszająco (wiele gryzoni czując zapach kota, traci ochotę na odwiedziny w naszym domu czy dłuższy pobyt w ogrodzie).
Skądinąd nie jesteśmy zwolennikami wypuszczania kotów (czy innych zwierząt domowych) na samotne spacery – głównie jednak nie dlatego, że koty są dzikimi bestiami, ale po prostu, bo wiele z nich ginie pod kołami samochodów czy w innych wypadkach, może się otruć (choćby podjadając w okolicach śmietnika) czy doznać krzywdy z rąk osób nielubiących zwierząt. Tyle w kwestii kotów domowych.
Pozostaje jednak kwestia przesympatycznych wolnożyjących dachowców, które żyją gdzieś w pobliżu naszych osiedli, ogródków czy działek. Mruczki trudno byłoby udomowić, bo często żyją dziko już od kilku pokoleń. Właśnie te koty polują na gryzonie, działają odstraszająco. Oczywiście czasami też zdarzy się, że zapolują na jakiegoś ptaka – ale to naprawdę nie jest zjawisko masowe, wiąże się z selekcją naturalną – niestety w ten sposób giną słabsze, mniej zwinne osobniki. Tak czy inaczej koty nie są szkodnikami, absolutnie nie możemy robić im krzywdy – wręcz przeciwnie – powinniśmy je wspomagać, dokarmiając zimą czy stawiając dla nich domki.