15.10.2024
Hej-ho, hej-ho! Na grzybki by się szło!
Sporo wilgoci, względnie wysokie temperatury… Tyle wystarczy, by w naszych lasach pojawił się wysyp grzybów, a Polaków objęło prawdziwe szaleństwo związane z ich zbieraniem.

Przejeżdżając w ostatnich dniach w okolicach lasów (w dni robocze) byłam wręcz w szoku – leśne parkingi czy wjazdy do lasów przed szlabanami przypominały parking przed marketem w dniu mega wyprzedaży…
Cóż – zbieranie grzybów to nasza narodowa tradycja i niejako „sport”. Teoretycznie bardzo pozytywne – relaks na świeżym powietrzu, aktywny wypoczynek, przebywanie blisko natury, no i do tego jedzenie prosto z naturalnego źródła… W teorii wszystko pięknie. Niemniej przy naszych tłumnych najazdach na lasy, przyroda ma mniej powodów do satysfakcji…
Nie oszukujmy się, wielu z nas wpada do lasu jak czołg – poszukując grzybów przemy do przodu, nie zważając na to, że po drodze dewastujemy runo leśne, zadeptując inne rośliny i choćby niejadalne grzyby (pamiętajmy, że one są z punktu widzenia natury równie potrzebne, jak te jadalne). Wielu pseudogrzybiarzy posuwa się wręcz do tego, że z premedytacją niszczy trujące czy niejadalne grzyby. Chyba nie musimy podkreślać strat, jakie ponosi z tego tytułu środowisko.
Zbierając grzyby jadalne, też często nie zachowujemy ostrożności – po pierwsze zbieramy często więcej grzybów, niż sami potrzebujemy (nie każdy z nas suszy, zaprawia czy mrozi je na później). Po drugie zbieramy, często nie znając się totalnie na grzybach – nawet, jeśli mamy na tyle rozsądku, by udać się do eksperta, by samemu się nie zatruć, niepotrzebnie jednak wyrywamy grzyby z połowy lasu. Po prostu przed wyprawą do lasu na początek nieco się sami wyedukujmy w znajomości grzybów, a zbierając najlepiej skupmy się na jednym gatunku (nie zbierajmy na raz kani, kurek i maślaków, bo łatwo wtedy się pogubimy).
Zbierając grzyby, absolutnie nie niszczmy grzybni – nawet jeśli przyroda nas nie obchodzi, podejdźmy do tematu bardziej egoistycznie – pewnie chcielibyśmy móc zbierać grzyby w danych miejscach w przyszłości.
Wprawdzie, jeśli nie jesteśmy znawcami i ekspertami w dziedzinie zbierania grzybów, mamy małe szanse na spotkanie w lesie gatunków chronionych, niemniej nie możemy tego wykluczyć. Pamiętajmy, że wśród gatunków chronionych, są też grzyby, jak borowik królewski – cóż, za jego zebranie grozi nam kara nawet 5 tys. złotych, będący skrajnie zagrożonym gatunkiem.
Cóż – zbieranie grzybów to nasza narodowa tradycja i niejako „sport”. Teoretycznie bardzo pozytywne – relaks na świeżym powietrzu, aktywny wypoczynek, przebywanie blisko natury, no i do tego jedzenie prosto z naturalnego źródła… W teorii wszystko pięknie. Niemniej przy naszych tłumnych najazdach na lasy, przyroda ma mniej powodów do satysfakcji…
Nie oszukujmy się, wielu z nas wpada do lasu jak czołg – poszukując grzybów przemy do przodu, nie zważając na to, że po drodze dewastujemy runo leśne, zadeptując inne rośliny i choćby niejadalne grzyby (pamiętajmy, że one są z punktu widzenia natury równie potrzebne, jak te jadalne). Wielu pseudogrzybiarzy posuwa się wręcz do tego, że z premedytacją niszczy trujące czy niejadalne grzyby. Chyba nie musimy podkreślać strat, jakie ponosi z tego tytułu środowisko.
Zbierając grzyby jadalne, też często nie zachowujemy ostrożności – po pierwsze zbieramy często więcej grzybów, niż sami potrzebujemy (nie każdy z nas suszy, zaprawia czy mrozi je na później). Po drugie zbieramy, często nie znając się totalnie na grzybach – nawet, jeśli mamy na tyle rozsądku, by udać się do eksperta, by samemu się nie zatruć, niepotrzebnie jednak wyrywamy grzyby z połowy lasu. Po prostu przed wyprawą do lasu na początek nieco się sami wyedukujmy w znajomości grzybów, a zbierając najlepiej skupmy się na jednym gatunku (nie zbierajmy na raz kani, kurek i maślaków, bo łatwo wtedy się pogubimy).
Zbierając grzyby, absolutnie nie niszczmy grzybni – nawet jeśli przyroda nas nie obchodzi, podejdźmy do tematu bardziej egoistycznie – pewnie chcielibyśmy móc zbierać grzyby w danych miejscach w przyszłości.
Wprawdzie, jeśli nie jesteśmy znawcami i ekspertami w dziedzinie zbierania grzybów, mamy małe szanse na spotkanie w lesie gatunków chronionych, niemniej nie możemy tego wykluczyć. Pamiętajmy, że wśród gatunków chronionych, są też grzyby, jak borowik królewski – cóż, za jego zebranie grozi nam kara nawet 5 tys. złotych, będący skrajnie zagrożonym gatunkiem.